Druga połowa lat 50. ubiegłego wieku. Spitsbergen. Polska Stacja Polarna. Ogólnie trochę jak skrzyżowanie książek Anaruk, chłopiec z Grenlandii oraz Stary człowiek i morze...
Nie sugerujcie się do końca tym Anarukiem…, bo to była książka dla dzieci, a Zimne wybrzeża są lekturą jednak raczej dla dorosłych, ale przez większość czasu nie mogłam się pozbyć tego skojarzenia - pewnie za sprawą miejsca akcji. Swoja drogą, pamiętam, że obowiązkowo czytana w podstawówce książka Czesława Centkiewicza mnie nie zachwyciła - podobnie jak teraz proza Twardocha.

