środa, 6 marca 2013
Ostatni ślad - Charlotte Link
Skuszona wrażeniami jakich dostarczyła mi Charlotte Link w książce Echo winy postanowiłam sięgnąć po coś jeszcze jej autorstwa, żeby przekonać się czy rzeczywiście jest dobra w pisaniu thrillerów i książek sensacyjnych. Wybór padł na Ostatni ślad (również dlatego, że akurat na stronie allegro była promocja na ebooki, a ja od jakiegoś czasu jestem dumną posiadaczką Kindle’a).
Dygresja: zawsze mam problem kiedy muszę jakąś książkę zaklasyfikować do thrillerów lub sensacji. Wiem, że różne serwisy radzą sobie z tym tworząc kategorię kryminał/thriller/sensacja, ale w takim razie - po co w ogóle taki podział? Niuanse klasyfikacji chyba na zawsze pozostaną dla mnie tajemnicą.
Historia zaczyna się na początku 2003 roku kiedy to Elaine Dawson zostaje zaproszona na ślub koleżanki i postanawia to zaproszenie przyjąć - mimo wyraźnych protestów niepełnosprawnego brata. To dla niej wielka przygoda - podróż z zaściankowego Kingston St. Mary w Anglii do Gibraltaru. Niestety w dniu wylotu na Heathrow panuje mgła uniemożliwiająca jakikolwiek ruch powietrzny. Załamana Elaine nie wie co robić, ma zbyt daleko do domu, a liczy na to, że następnego dnia lotnisko wznowi loty i wciąż będzie miała szansę na uczestnictwo w ceremonii ślubnej Rosanny. W drzwiach toalety zderza się z Markiem Reevem, prawnikiem, który w odruchu litości proponuje jej nocleg u siebie. To przecież normalne, że obcy człowiek proponuje Wam nocleg, a Wy się na to zgadzacie. Oczywiście po tej nocy nikt już Elaine nie widział. Pięć lat później, w lutym 2008 roku, Rosanna Hamilton otrzymuje zlecenie z redakcji gazety, w której kiedyś pracowała, aby napisała cykl artykułów o osobach zaginionych bez wieści - m.in. o Elaine, która wybrała się na ślub dziennikarki. Myślę, że nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że kobieta prowadząc prywatne śledztwo odkrywa różne szczegóły mogące doprowadzić do rozwiązania sprawy odłożonej ad acta? A to rozwiązanie wcale nie jest tak oczywiste jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
Książki tego typu mają dostarczać czytelnikom rozrywki. Oczywiście ktoś może tutaj zakrzyknąć, że jemu rozrywki dostarcza Ulisses i nie mógł się doczekać polskiego tłumaczenia Finnegans Wake, bo nie miał co robić po ciężkim dniu w pracy. Ale generalnie większość ludzi odpręża się przy kryminałach (jak już pisałam w dygresji - można do tego wora wrzucić pochodne tego gatunku), książkach obyczajowych czy romansach (widać po polurności Greya i wyrobów greyopodobnych). Oczywiście ludzie odprężają się przy różnej literaturze, generalizuję w tej chwili. Hm, znowu wyszła dygresja.
Wracając do meritum, Ostatni ślad oczywiście dostarcza rozrywki na odpowiednim poziomie. Fabuła jest wciągająca, a klimat nie tak przytłaczający jak w przypadku poprzedniej książki Link, którą czytałam (chronologicznie też wcześniejszej). Wielu rzeczy można się domyślić wcześniej, ale to nie sprawia, że przyjemność z czytania jest mniejsza. W tym miejscu prawdopodobnie powinnam się zacząć rozwodzić nad jakimiś jeszcze rzeczami, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Bo cóż odkrywczego można jeszcze napisać o tego typu książkach jeśli nie są po prostu złe?
Mam natomiast zastrzeżenia do przygotowania ebooka: przede wszystkim literówki, ale też jakieś takie niechlujne sformatowanie tekstu. Czasem kolejne podrozdziały zaczynały się od nowej strony, a czasem nie. Biorąc jednak pod uwagę, że ebooki chyba wciąż są w awangardzie, bo czytniki drogie, a e-papier nie pachnie farbą drukarską, moje drobne narzekanie nie ma tutaj większego znaczenia. Chociaż ciekawa jestem czy w wersji papierowej też są literówki.
Rozpisałam się, wybaczcie. Podsumowując, nie żałuję wydanych na Ostatni ślad pieniędzy oraz poświęconego na czytanie czasu. Polecam.

Cenię autorkę za jej inne książki.Ta jest na mojej liście :-)
OdpowiedzUsuńJa mam na czytniku jeszcze jedną jej książkę, która czeka na swoją kolej ;)
UsuńKsiążkę mam już za sobą i pamiętam, że nie zrobiła ona na mnie dużego wrażenia. Oczywiście przeczytać przeczytałam, ale liczyłam na coś więcej.
OdpowiedzUsuńJa liczę na rozrywkę w przypadku tego typu książek i to właśnie dostałam. Jak napisałam - jeżeli książka nie jest po prostu zła to nie ma się nad czym rozwodzić. Może przeczytałam już zbyt wiele pozycji sensacyjnych, żeby mieć jeszcze jakieś oczekiwania (hm, a może właśnie teraz powinnam zacząć je mieć?)... ;)
UsuńOoo, masz kindla, tego nowego z podświetlanym ekranem, czy ten starszy model? Też bym bardzo chciał, ale to dosyć drogie urządzenia :(
OdpowiedzUsuńJakoś średnio przepadam za tego typu książkami, chociaż "Milczenie Owiec" jest jedną z moich ulubionych, ale to bardziej thriller, a nie kryminał.
Przy okazji przypomniała mi się pewna ksiązka:
"Gra Endera" - książka Sci-fiction Orsona Scotta - moja ulubiona. Polecam.
Podzielę się jeszcze ciekawym zjawiskiem. Spróbujcie sobie przeczytać jedną z ulubionych książek sprzed lat. U mnie padło na wiedźmina. Nie powiem co jest w tym takiego odkrywczego, ale ci co choć raz wrócili do takiej książki będą wiedzieć o co chodzi.
A twój blog schizmo trafia do zakładek. Będę wpadał.
Ah, bym zapomniał. Jako początkujący bloger muszę pamiętać o bezczelnej reklamie. Tak więc, reklamuję się:
www.rzemyk.blogspot.com
Recenzje, technologie, gry i filmy, książki i komiksy media, ludzie i inne.
Przepraszam :(
Mam Kindle'a klasycznego, ostatni wypuszczony model ("Classic" 5, nie Paperwhite ;) ). Dostałam na Gwiazdkę i jestem bardzo zadowolona :) Samo urządzenie takie bardzo drogie nie jest, ale podobno wszystkie opłaty celne itp. dosyć znacząco podnoszą cenę.
Usuń"Gra Endera" czeka od dawna na półce ;)
Do książek sprzed lat raczej nie wracam, chociaż czasem mam na to ochotę. Ale potem sobie myślę, że jest jeszcze tyle książek, których nie czytałam... Chyba w tym życiu nie zdążę wszystkiego przeczytać ;)
No i dziękuję bardzo za zaufanie :) A do Ciebie zajrzę później (tzn. jak ugotuję obiad ;) )