Ile to razy słyszałam o dobrym wojaku Szwejku… Aż w końcu postanowiłam zapoznać się z ową personą uznając, że jest to kawał historii europejskiej literatury. Pewnego razu w moje ręce wpadł ebook - nowe tłumaczenie tej czeskiej powieści - i już nie było wyjścia.

Ostatni kontynent - Terry Pratchett

niedziela, 2 października 2016


Wygląda na to, że trzeba wyruszyć na wyprawę* poszukiwawczo-ratunkową, bo najwyraźniej gdzieś zagubił się wykładowca geografii. Zatem większość ciała pedagogicznego Niewidocznego Uniwersytetu zmuszona jest wygrzewać się w słońcu i pić drinki z palemką, bo czego nie robi się dla kolegi profesora… Nawet jeżeli okaże się, że podróż odbywa się nie tylko w przestrzeni, ale również w czasie…


Ciągnie mnie trochę do tej Fjällbacki, nic na to nie poradzę, ale patrząc na częstotliwość mojego sięgania po książki Läckberg - średnio raz w roku - jeszcze trochę mi się zejdzie zanim przeczytam całą serię.

Koralina - Neil Gaiman

niedziela, 31 lipca 2016


Od ostatniego tekstu minęło tyle czasu, że aż mi głupio. Cały czas coś czytam, nawet po dwie książki jednocześnie, bo jedną, przeważnie papierową, czytam w domu, a drugą, w wersji elektronicznej, zapełniam sobie czas podczas powrotu tramwajem z pracy (choć teraz będzie tego tramwajowego czasu mniej, bo do jednej pracy zaczęłam jeździć samochodem). Niestety we wszystkich obowiązkach domowo-zawodowych i popracowym zmęczeniu przestało mi się już mieścić pisanie o zaliczonych lekturach - nie będę pisać, że teraz postaram się coś zmienić, bo wcale nie jestem o tym przekonana. Grunt, że dzisiaj usiadłam przed pustą kartką i spróbuję sobie przypomnieć swoje wrażenia z przeczytanej jakiś czas temu Koraliny. A zatem…

Witajcie po drugiej stronie lustra… A nie, to nie ta bajka…


Po raz kolejny brytyjski pisarz próbuje przybliżyć nam najchętniej odwiedzaną przez turystów stolicę świata - Paryż. A ja znowu myślę sobie, że gdybym czytała o Francji tylko to, co napisał Clarke, to chyba nigdy w życiu nie chciałabym tam jechać. No bo czy ktoś z Was lubi być traktowany jak zło konieczne?


Doprawdy nie wiem co mnie podkusiło. No bo bez przesady - porównywanie do prozy Dana Browna na mnie nie działa. Owszem, czytałam Kod da Vinci w czasach licealnych i nawet mi się podobało, ale fanką nie zostałam i już chyba nie będzie mi dane. No ale przeczytałam Tulipanowy wirus i mam opinię.


Przyznaję, że oczekiwałam szokujących relacji, które pozwoliłyby mi kręcić z niedowierzaniem głową. Przyznaję. I już na wstępie zostałam poinformowana, że tego w tej książce nie znajdę.


Jest jakaś magia w polskiej wsi XIX i początku XX wieku. Zawsze zastanawia mnie skąd się to bierze - czy chodzi o pewną mitologię stworzoną przez pisarzy? W zasadzie już w okresie romantyzmu wieś była mistyczna - przypomnijcie sobie Dziady część II Mickiewicza i przedstawienie tytułowego pogańskiego obrzędu w katolickim, bądź co bądź, kraju (wtedy pod zaborami). Do tego rodzaju mistycyzmu sięgnęła też Elżbieta Cherezińska w Koronie śniegu i krwi - akcja książki toczyła się w średniowieczu, a chrześcijaństwo było w Polsce stosunkowo młode, więc obywatele z jednej strony czcili Jedynego Boga, ale po cichu składali ofiary starym bóstwom, żeby się nie obraziły.


Nie mogę powiedzieć, że byłam źle nastawiona do tej książki, bo nastawiłam się bardzo dobrze. Ale nie zagrało. I jeszcze były momenty, w których sądziłam, że zmienię zdanie, ale jednak nie, nie zmieniłam.

Diuna - Frank Herbert

środa, 17 lutego 2016


Od ilu już lat słyszałam "przeczytaj Diunę", "przeczytałaś już Diunę?", "gdybyś przeczytała Diunę, to moglibyśmy obejrzeć film". No, to teraz możemy.


Jako że studia skończyłam już jakiś czas temu, a lektoraty z angielskiego jeszcze dawniej, postanowiłam nieco odświeżyć swoją znajomość tegoż języka. Przypadkiem trafiłam na serię Angielski z Kryminałem, pomyślałam "o! ciekawe!" i zakupiłam jedną z książek z owej serii. Jaki jest wynik mojego eksperymentu? Cóż…


Znacie Forresta Gumpa? Tytułowy stulatek to trochę taki szwedzki Forrest Gump, który swoimi przygodami mógłby obdzielić całą rodzinną miejscowość. A na starość wcale nie stracił ochoty na nowe przeżycia, bo gdyby było inaczej, to czy w swoje setne urodziny wyszedłby przez okno własnego pokoju w domu spokojnej starości i tak po prostu zniknął?



Co tu dużo ukrywać - jestem fanką powieści obyczajowych o Japończykach i Japonii i nic na to nie poradzę. Uważam, że kultura Kraju Kwitnącej Wiśni jest fascynująca, ale nie zwariowałam na jej punkcie - wolę ją oglądać z zewnątrz, jak okaz na wystawie, nie ciągnie mnie do przeżywania jej "od środka". Może właśnie to moje nastawienie sprawia, że nawet nienajlepsza książka wydaje mi się całkiem dobra, jeżeli dostanę to, czego oczekuję.

Wyznaję - Jaume Cabré

niedziela, 17 stycznia 2016


Zastanawiam się co napisać, żeby nie zabrzmiało jak rasowa grafomania, bo to trochę nie wypada przy tej książce. Książce, która, w moim odczuciu, nie ma jakiegoś uniwersalnego lub banalnego przesłania typu "nie rób drugiemu co Tobie niemiłe", czy prawdy będącej clou całości, ale fantastycznie opowiada historię i łączy ze sobą wątki, które, oddalone od siebie o całe stulecia, z pozoru nie mają szans się połączyć wskazując w ten sposób na pewne schematy ludzkiego postępowania niezmienne od lat.

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo