Leonardo da Vinci wielkim uczonym i artystą był. Większość z nas prawdopodobnie chciałaby choć w niewielkim stopniu być tak genialnymi jak on. Michael J. Gelb w swojej książce próbuje pokazać jak stać się "współczesnym człowiekiem renesansu".

Autor podzielił książkę na trzy części. Pierwsza to swego rodzaju wprowadzenie wyjaśniające jak sprawny jest ludzki mózg oraz przybliżające pokrótce życie Leonarda da Vinci. Druga część to siedem zasad, które mają doprowadzić nas do genialności, a ostatnia część zawiera krótki kurs rysunku.

Najważniejsza, oczywiście, jest część druga. Autor wyjaśnia co oznaczają i czego dotyczą poszczególne zasady, którymi ponoć kierował się sam Leonardo, a potem opisuje zalecane ćwiczenia, które mają pomóc w osiągnięciu celu jakim jest stosowanie wspomnianych w codziennym życiu. Nie wiem na ile (i czy w ogóle) to wszystko działa, ponieważ na początku zostało zaznaczone, żeby najpierw przeczytać całość, a dopiero potem wziąć się za część praktyczną. Wśród zaproponowanych ćwiczeń niewątpliwie znajdują się takie, które rzeczywiście mogą być przydatne (jak np. mapowanie myśli), ale są też takie, które wymagają nieodzywania się przez cały dzień.

"Myśleć jak Leonardo da Vinci" jest kolejnym dowodem na to, że amerykańskie książki dotyczące psychologii oraz pochodzące z jej pogranicza są przyjemne w odbiorze i dobrze się je czyta. Czytając tę miałam wręcz wrażenie, że autor namawia mnie do wstąpienia do sekty, w której Leonardo da Vinci (zwany Maestrem) jest bogiem... Ale jeśli przymknie się na to oko, to prawdopodobnie można nawet coś pożytecznego z tej książki wynieść.

Kolejna opowieść osadzona w universum Dysku jest dowodem na to jak zręcznie można wykorzystać inspirację płynącą z klasycznych dzieł wielkich twórców minionych epok. W tym przypadku wielkim twórcą okazał się William Shakespeare.

Już tytuł przywodzi na myśl wspaniałą tragedię jaką jest "Makbet". I tak naprawdę to on stanowi kanwę. Bo oto mamy morderstwo króla, rządy złego lorda i jego żony, próby zmycia krwi z dłoni (niezbyt zresztą udane - może dlatego, że mycie ich drucianą szczotką powoduje pojawienie się większej ilości krwi), szaleństwo, a nawet żyjący las. Mamy też trzy wiedźmy, które trochę mieszają w przeznaczeniu. Przy okazji - czyż sztuka wędrownego teatru demaskująca ostatecznie zabójcę nie kojarzy się z "Hamletem"? "Trzy wiedźmy" nawiązują także do kilku innych najbardziej znanych dramatów Shakespeare'a, a jedna ze sztuk napisanych przez krasnoluda Hwela łudząco przypomina "Upiora w Operze" Gastona Leroux.

Oprócz nawiązań do dzieł Mistrza znaleźć można pewne elementy zbieżne z faktami z jego życia. Czy ktoś pamięta myśl: "Świat jest teatrem, aktorami ludzie"? Hwel napisał: "Cały Dysk Teatrem jest jedynie (...). A mężczyźni wszyscy i kobiety to zaledwie aktorzy". Natomiast budowany przez wędrowną trupę teatr Disk przypomina The Globe - teatr elżbietański, z którym związany był Shakespeare.

Tym razem Pratchett zabiera nas nie do Ankh-Morpork (choć to miasto też się pojawia), a do Lancre leżącego nieopodal gór o melodyjnej nazwie Ramtopy. Świetna zabawa - szczególnie jeśli choć trochę zna się wspomniane (te niewspomniane też) sztuki. Jeśli się nie zna - trzeba to nadrobić. A do tego czasu można cieszyć się fantastyczną fabułą, świetnie nakreślonymi sylwetkami czarownic i, jak zawsze, rewelacyjnym wykorzystaniem słowa, dzięki czemu żaden opis nie jest nudny.

(cytat Shakespeare'a pochodzi ze sztuki "Jak wam się podoba", cytat Hwela pochodzi z "Trzech wiedźm" w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy)

Czy można popełnić zbrodnię i nie mieć potem wyrzutów sumienia? Dopóki jest tylko żądza, która prowadzi do mordu, można jeszcze zawrócić. Kiedy zabójstwo stanie się faktem - nic już nie może pomóc. Tak jak jedno kłamstwo ciągnie za sobą kolejne, tak jedna zbrodnia może być początkiem kolejnych, "gdyż krew krwi pragnie", ale ich konsekwencje są nieporównywalne z konsekwencjami kłamstwa. Makbet mówi do żony:

"(...) we krwi tak głęboko tonę,
Że już nie mogę cofnąć się ni zboczyć,
Iść wstecz nie mogąc, muszę naprzód kroczyć".

Przy ogromie swoich zbrodni można postradać zmysły - jak lady Makbet zmywająca ze swoich dłoni wyimaginowane plamy krwi. Można też powoli utracić człowieczeństwo - jak Makbet, który w obliczu śmierci żony mówi: "Powinna była umrzeć później".

Historia Makbeta jest w pewnym stopniu oparta na prawdziwych wydarzeniach, ale w rzeczywistości nie był on takim tyranem jak w dramacie Shakespeare'a. Panował w Szkocji w połowie XI w., a ówczesne kroniki donoszą, że on i jego żona byli uczciwymi i sprawiedliwymi ludźmi. Prawdziwy Duncan natomiast nie był w tym czasie starcem, lecz młodym człowiekiem, któremu wcale nie należała się korona Szkocji bezprawnie zagarnięta przez jego dziadka.

Dzieło Shakespeare'a nie jest jednak kroniką, opiera się na XVI-wiecznych przekazach Raphaela Holinsheda, które historię mieszają z legendą. Jest to doskonały dramat - psychologiczny. Jeśli ktoś go jeszcze nie czytał (wstyd! toż to lektura!) powinien to jak najszybciej nadrobić!

(cytaty pochodzą z "Makbeta" w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego)

Marker - Robin Cook

czwartek, 18 lutego 2010


Proza jednego z najlepszych twórców thrillerów medycznych. Nie jest to powieść z gatunku tych, w których o tym kto jest mordercą dowiadujemy się na końcu. Tutaj autor informuje nas dosyć szybko, a potem zaczyna się emocjonująca walka z czasem.

Doktor Laurie Montgomery, patolog z Głównego Inspektoratu Zakładu Medycyny Sądowej w Nowym Jorku, odkrywa niepokojącą serię zgonów stosunkowo młodych, zdrowych pacjentów koncernu medycznego AmeriCare, którzy przeszli niegroźne zabiegi w jednej z jego placówek - Manhattan General. Zgony są tym bardziej zagadkowe kiedy okazuje się, że sekcje zwłok nie wykazują żadnych patologii, żadnych wyraźnych powodów, dla których mogła nastąpić śmierć. W amatorskim śledztwie pomaga Jack Stapleton, również patolog, a prywatnie życiowy partner pani doktor.

Nie ma to jak porcja solidnie napisanego thrillera medycznego, który w przystępny sposób objaśnia skomplikowane procesy zachodzące w organizmie na poziomie komórkowym (i nie tylko) nie zaciemniając jednocześnie fabuły. Cook nie męczy niezrozumiałymi dla zwykłego śmiertelnika medycznymi opisami.

Tylko dlaczego wszyscy w tej książce machają do siebie na powitanie i na pożegnanie? A witają i żegnają się często.

Dla wszystkich, którzy lubią fabułę utrzymującą czytelnika w napięciu.

Zbrojni - Terry Pratchett

poniedziałek, 8 lutego 2010


"Potrafił myśleć kursywą. Takich ludzi należy obserwować uważnie." (o Edwardzie d'Eath)

"Rzeka Ankh jest prawdopodobnie jedyną rzeką na świecie, na której śledczy mogą wyrysować kredą obrys zwłok."

Okazuje się, że niechęć do innych ras nie jest domeną jedynie Ziemi. Walki na tym tle występują również na Dysku. A może przede wszystkim w Ankh-Morpork. Żeby uspokoić niepokoje w mieście Patrycjusz nakazuje przyjąć do Straży Miejskiej krasnoluda, trolla i (przez większą część miesiąca) kobietę.

To kolejny tom opowieści o Świecie Dysku, w którym spotykamy nocną zmianę Straży. Minął rok od wydarzeń opisanych w "Straż! Straż!". Kapitan Vimes dosłownie za dwa dni ma odejść do cywila z powodu ślubu z lady Ramkin, a kapral Marchewa, kapral Nobbs i sierżant Colon mają być jego gwardią honorową podczas uroczystości.

Kolejny tom, w którym wyobraźnia autora nie zawiodła. I, oczywiście, jego humor. Na początku wydawało mi się, że Edward d'Eath będzie pełnił jakąś bardziej znaczącą rolę w fabule, ale okazało się, że jego postać była potrzebna bardziej do zawiązania akcji niż później. I to jakiej akcji! Im bardziej się zagłębiałam tym większe miałam wrażenie, że czytam dobrą książkę sensacyjną. Słowem - rewelacja.

Wynika z tego, że "Zbrojni" są zarówno dla wielbicieli fantasy jak i dla tych, którzy nie pogardzą dobrą książką akcji.

(cytaty pochodzą ze "Zbrojnych" w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy)

Biblioteka Kongresu w Waszyngtonie. Czytelnia Dzieł Rzadkich. A na tym tle zbrodnia. Wiele zbrodni.

Dwie historie, które z pozoru nic nie łączy. Klub Wielbłądów (co za głupia nazwa) i wielka oszustka. A do tego CIA, FBI, król kasyna, fałszerstwa, oszustwa, morderstwa... Czego chcieć więcej od książki sensacyjnej? Akcja toczy się szybko, a fabuła trzyma w napięciu do samego końca. Mimo że tak naprawdę jest to standardowa sensacja i pewnych rozwiązań można się spodziewać. Opowieść ma otwartą kompozycję, co oznacza, że jeden z wątków z powodzeniem mógłby zostać pociągnięty (i z tego co wiem - został) w następnej książce.

Znajdziemy tutaj trochę humoru w wypowiedziach bohaterów, ciekawe rozwiązania jeśli chodzi o szyfrowanie i przekazywanie tajemnic państwowych oraz całe mnóstwo książek. Rzadkich książek. Dla mnie to kolejny atut, ponieważ chyba jeszcze nie czytałam powieści sensacyjnej, która w takim stopniu dotyczyłaby największych literackich skarbów narodowych. Jednak wciąż pozostaje to typowa sensacja.

Przede wszystkim dla wielbicieli gatunku.

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo