Kąpiąc lwa - Jonathan Carroll

niedziela, 23 lutego 2014

Przez długie lata zapytana o ulubionego autora, bez wahania odpowiadałam: "Jonathan Carroll!". Ale w ostatnim czasie, trochę niepostrzeżenie, jakby coś się zmieniło. Książki Amerykanina przestały wywoływać we mnie takie emocje jak te 10 lat temu… Ciągle ich szukam (emocji), łudzę się, że coś drgnie, ale przecież trudno jest emocjonalnie cofnąć się do końcówki gimnazjum kiedy wszystko było nowe, a najbardziej oczywiste rzeczy stawały się wielkimi odkryciami.*

Kąpiąc lwa ma piękny projekt okładki**, który w jakiś sposób nawet łączy się z fabułą (co przecież nie zawsze jest oczywiste). W ogóle książki z serii Salamandra ładnie się prezentują, ale ta jest chyba najładniejszą, którą widziałam. Jednak okładka, nawet najbardziej przykuwająca uwagę, nie powinna wpłynąć na ostateczną ocenę powieści.

Wszędzie można przeczytać, że oś fabularną stanowi wspólny sen piątki znajomych - i tak jest w istocie, ale sprawa, jak to u Carrolla bywa, okazuje się znacznie bardziej skomplikowana. Powraca Chaos, któremu trzeba stawić czoła, żeby ludzkość miała szansę przetrwać i muszą to zrobić z pozoru zwykli ludzie. Przy okazji poznajemy też historie bohaterów i dowiadujemy się w jaki sposób los ich ze sobą związał, a autor przedstawia nam wszystkie okoliczności w dokładnie takim stylu jakiego po nim oczekujemy. Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele z fabuły, bo może będziecie chcieli sami ją poznać, a jak zaczęłabym pisać, to mogłabym nie zatrzymać się w odpowiednim momencie. Jak dla mnie problemem było to, że akcja się toczyła i toczyć by się mogła, a tu nagle koniec książki. Żadnego konkretu. Może to nawet nie jest wadą samą w sobie, ale odnoszę wrażenie, że jednak tutaj zakończenie było za mało wyraziste. Niby coś się wydarzyło, jednak jakoś tak… No nie wiem, oczekiwałam czegoś więcej.

Bardzo długo zabierałam się za napisanie tego tekstu, tak samo długo powstawał. A to wszystko dlatego, że wciąż nie wiem co o Kąpiąc lwa myśleć. Niby w porządku, ale nie do końca. Bardzo bym chciała się zachwycać, ale nie potrafię.

PS. Nie bierzcie sobie mojej niekonkretnej opinii do serca. Jeśli macie ochotę, sami przeczytajcie Kąpiąc lwa - chętnie dowiem się co macie do powiedzenia o tej książce.

* Nie hejtuję w żaden sposób tamtego okresu, bo każdy musi przez niego przejść, żeby móc potem z wyższością patrzeć na Paulo Coelho ;P
** Wydanie 1 (2013), wydawnictwo Rebis
Share /

4 komentarze

  1. O Carroll :) :) ja tego autora czytałam tylko "Białe jabłka", ale w sumie zawsze chciałam więcej, tylko zawsze znalazłam coś innego, co mnie odciągało od tego. Dzięki za przypomnienie o tym autorze :) :) hehe, Quaz wrzucił nowy (stary? :p) stream z Knacka z Tobą i musiałam tu przypełznąć znów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto przeczytać "Krainę Chichów". To jest jego pierwsza i chyba najlepsza powieść.

      Usuń
    2. dzięki! :) potrzebuję ostatnio książkowej inspiracji, bo ostatnio dużo historycznych czytam :)

      Usuń
    3. Zawsze możesz wpaść do mnie i tutaj szukać czegoś interesującego ;) :D

      Usuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo