Wszystko zaczyna się w godzinie śmierci Michaela Josepha, księdza z San Francisco.

Ksiądz zostaje zamordowany w konfesjonale w środku nocy. To trochę dziwna pora na spowiedź, nie sądzicie? Ciekawe, że jest też świadek zdarzenia - bezdomna kobieta, która miała się spotkać z księdzem, bo ten chciał jej pomóc. Tylko ona może zidentyfikować zabójcę.

Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzone jest przez miejscową policję, ale brat bliźniak księdza, Dane Carver, jest agentem FBI i przyjeżdżając z Waszyngtonu włącza się w sprawę, a wraz z nim Dillon i Sherlock Savich, również agenci, jego przyjaciele z waszyngtońskiego biura. Trop wiedzie do studia telewizyjnego w Hollywood i powstałego tam programu, który najwyraźniej ma związek z morderstwem.

Równolegle toczy się druga niewyjaśniona sprawa związana ze wspomnianą bezdomną przedstawiającą się jako Nick Jones. Chce pomóc w ujęciu mordercy księdza, a jednocześnie przed czymś (kimś?) ucieka. Dane cały czas próbuje dowiedzieć się przed czym, ale dziewczyna konsekwentnie milczy.

No tak. jest morderstwo (nawet więcej niż jedno), jest śledztwo i jest... seks. Zupełnie bez sensu pojawiają się pod koniec książki opisy tego, do czego dochodzi pomiędzy bohaterami. I są to sceny łóżkowe. Naprawdę wystarczyłoby jedno zdanie sugerujące co się działo kiedy zgasło światło (lub nie - jak kto lubi), niepotrzebne są narracje rodem z harlequinów. Poza tym "Godzina śmierci" jest całkiem dobrą opowieścią o zbrodniach.

Ten gatunek nie potrzebuje erotycznych opisów.

Echo winy - Charlotte Link

sobota, 20 listopada 2010


Najohydniejsze zbrodnie to te popełniane na dzieciach. Wybaczcie taki początek, ale właśnie o tym jest ta książka. Ale nie tylko.

W okolicach King's Lynn zaginęła mała dziewczynka. Niedługo potem zostaje odnaleziona - uduszona, a wcześniej zgwałcona. Kiedy podobny los spotyka kolejne dziecko można mówić o serii. Rodzice innych dziewczynek zaczynają drżeć na myśl, że mogliby swe pociechy choć na chwilę spuścić z oczu.

W tym samym czasie u wybrzeży wyspy Skye, na której wypoczywa rodzina Quentinów, rozbija się łódka należąca do małżeństwa z Niemiec. Livia Moore, Niemka, pracowała dorywczo u Virginii Quentin. Teraz w życie Angielki i jej męża, Fryderyka, wkracza również Nathan Moore - niezwykle pociągający i tajemniczy mężczyzna. Zapowiada się na to, że może pozostać z nimi na dłużej...

Dobry, bardzo dobry thriller. Do ostatniej strony. I do końca trzyma w napięciu. Poza tym jeden z niewielu, w których zakończenie nie jest naiwne i jakby na siłę. Książka jest wciągająca i, rzadko to się zdarza, kilka razy miałam łzy w oczach. Niesamowite, że autorce przez 463 strony udało się utrzymać równy poziom opowieści.

Każdy ma coś do ukrycia. Coś, czego nie chce pokazywać innym. Polecam.


Wypożyczyłam tę książkę, bo po przeczytaniu opisu na pierwszej stronie pomyślałam, że dawno nie czytałam żadnej książki przygodowej i może warto byłoby to nadrobić. Ale chyba spodziewałam się czegoś innego...

Głównym bohaterem jest prezes Juan Cabrillo, kapitan statku Oregon. Statku, który z zewnątrz wygląda jak kupa złomu, ale pod pokładem znajdziemy wszystko co może zaoferować współczesna nauka i technika. Korporacja, której twórcą jest Cabrillo, podejmuje się zadań, których nikt inny nie może się podjąć, bo zadania te są zbyt trudne lub zbyt ściśle tajne, aby wykonać je mogło np. CIA. Ale prezes nie wykonuje zleceń sam. Pod swoim dowództwem ma najlepszych, którzy byli zbyt dobrzy do pracy w rządowych jednostkach.

Zaczynamy w 1941 r., kiedy to pięciu braci szuka skarbów, które, według legendy, pewien korsarz ukrył na wyspie należącej do ich rodziny. Nie udaje im się do niego dotrzeć, ale zagadka powraca po ponad 50-u latach. Jej echo pojawia się w argentyńskiej dżungli, przez którą przedziera się Cabrillo wraz ze swoją załogą, aby odzyskać fragment rozbitego satelity. Z tej scenerii jakby wprost z "Jądra ciemności" (lub "Czasu Apokalipsy") przenosimy się na Antarktydę gdzie zagadka zdaje się mieć rozwiązanie. Cabrillo i jego kompanii dysponują wszystkim co jest im potrzebne - poza czasem do stracenia.

Wszystko w tej książce jest epickie. Sądzę, że mógłby na jej podstawie powstać film, który przyciągnąłby widzów do kina mnóstwem efektów specjalnych, a pirotechnicy na pewno nie nudziliby się przy jego produkcji. Oregon ma na pokładzie wszystkie cuda techniki - może nawet takie, które jeszcze nie zostały wymyślone i skonstruowane. A sam prezes jest niesamowicie inteligentny, wysportowany (ma sztuczną nogę, ale nie przeszkadza mu to biegać jak gepard) i wyszkolony.

Może gdyby był to film, to nie raziłyby tak braki fabularne. Ale od książki wymagam czegoś innego niż od filmu. Większość elementów była mocno naciągana, a Stany Zjednoczone jawią się jako bojownik o wolność i sprawiedliwość na świecie.

Takie sobie to było.

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo