Przeczytałam, więc napiszę parę słów, ale wierzcie, że nie będzie łatwo… Nie, Grombelardzka legenda nie sprawiła, że opadła mi z wrażenie szczęka i nie mogłam się przez 2 tygodnie pozbierać. Nie doprowadziła mnie również do sytuacji, w której musiałabym zweryfikować cały swój pogląd na literaturę. Ale udało jej się zmusić mnie do ciągłego sprawdzania (na czytniku) ile jeszcze do końca…


"Kolos na glinianych nogach" było określeniem użytym przez Denisa Diderota po jego podróży do Rosji w XVIII w., ale mnie jakoś tak bardziej utkwiło w pamięci po lekcjach historii, na których uczyliśmy się, że tak mówiło się o Związku Radzieckim (tyle lat minęło, a stwierdzenie było wciąż aktualne…). U Pratchetta spotykamy prawdziwego kolosa na ilastej skale osadowej - golema.


Jako że wydałam dzisiaj trochę pieniędzy myślę, że jestem gotowa na pisanie o Wilku z Wall Street, który przedstawia historię finansistów zgarniających kasę z jednej z najsłynniejszych i najbardziej liczących się giełd świata. Pierwsze skojarzenie po przeczytaniu kilkunastu stron - Chłopcy z ferajny Martina Scorsese, dalej widziałam też Człowieka z blizną Briana De Palmy, a trzeba pamiętać, że Wilk z Wall Street jest nieco podkolorowaną, ale jednak autobiografią...


Znacie Bogusława Meca? Ze słyszenia pewnie tak, ale jego twórczość? Może słyszeliście Jej portret albo Na pozór? Ten łódzki (a może raczej tomaszowski? urodził się w Tomaszowie Mazowieckim, ale większość życia mieszkał w Łodzi) artysta na dużej scenie debiutował na początku lat 70. i w tych latach odnosił największe sukcesy. Oto książka, która przedstawia blaski i cienie życia piosenkarza i plastyka oraz jego rodziny.


Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo