Zbiór opowiadań, na który długo polowałam. W końcu się udało i mam już za sobą jego lekturę.

Czarujący. Magiczny jest ten zbiór. Doskonale wpisujący się w styl Carrolla. Autor serwuje nam opowiadania w dużej mierze dotyczące śmierci. Ale nie bólu i cierpienia, a tego, co może człowieka czekać po przysłowiowej drugiej stronie. Właściwie każde z tych opowiadań mogłoby stanowić podstawę do napisania oddzielnej powieści. Zresztą ostatnie w tym zbiorze stanowi pierwszy rozdział kolejnej, po "Cylindrze Heidelberga", książki - "Białe jabłka". Poza tym Carroll głównym bohaterem dwóch innych opowiadań ze zbioru czyni Vincenta Ettricha - późniejszą główną postać, wspomnianej już, kolejnej powieści. I jeszcze jeden plus opowiadań - są krótkie (poza jednym), nie rozwlekają niepotrzebnie fabuły.

Mnie najbardziej podobały się dwa opowiadania - "Język niebios" i tytułowy "Cylinder Heidelberga".

Pierwsze z bardzo prozaicznego powodu - jego akcja toczy się w Warszawie. Ale nie tylko dlatego. Klimat.

Drugie (najdłuższe w zbiorze), ponieważ podoba mi się sposób, w jaki autor opisuje Piekło i co mogłoby się stać, gdyby nagle okazało się, że nie ma w nim miejsca dla kolejnych potępieńców. A oprócz tego zaskoczyło mnie nieco zakończenie. Przypadło mi do gustu.

Być może zbiór "Cylinder Heidelberga" nie zasługuje na to, żeby wywyższać go ponad inne, ale trzyma poziom do jakiego przyzwyczaił mnie Jonathan Carroll. Obowiązkowa (choć trudno dostępna) pozycja dla wielbicieli pisarza.

Sitwy, kliki, michnikowszczyzna, Układ, upadek wartości moralnych, chaos... A wśród tego wszystkiego On. Braveheart, Ostatni Sprawiedliwy, obrońca ciemiężonych i moralności - Jarosław Kaczyński. W książce Ziemkiewicza prezes Prawa i Sprawiedliwości jawi się prawie niczym anioł. Prawie - bo jednak jest człowiekiem i ma kilka wad, ale który człowiek jest ich pozbawiony?

Wiele osób zapewne kojarzy Ziemkiewicza z twórczością s-f (fantasy? nie jestem pewna, bo chyba nie czytałam wcześniej żadnej z jego książek), ale jest on również publicystą. Czego przykładem jest "Czas wrzeszczących staruszków". Ze wstydem przyznaję, że bardzo kiepsko znam najnowszą historię Polski (peerelowską i tuż po '89r.), więc ciężko mi oceniać fakty lub ich interpretacje przedstawiane przez autora. Nie interesuję się też na tyle mocno współczesną polityką, żeby opowiadać się po którejś ze stron (za lub przeciw Kaczyńskiemu). Ale trochę mnie rozbawiło to przedstawienie Jarosława Kaczyńskiego jako człowieka z powołaniem zmieniania Polski, przebudowywania jej struktur administracyjnych itp., jako kogoś, kto chce dobrze, ale nikt go nie rozumie (emo) i wszyscy mu przeszkadzają. A już najbardziej michnikowszczyzna.

Pomimo iż w większości kwestii jednak nie zgadzam się z autorem, to muszę przyznać, że po przebrnięciu, z niemałym bólem, przez pierwszy rozdział książka mnie wciągnęła. Podejrzewam, że to zasługa świetnego stylu w jakim jest napisana i umiejętności posługiwania się ojczystym językiem przez autora. Ze względu na tematykę (i długość - 476 stron, wyd. Drewniany Rower) - lektura raczej dla wytrwałych lub zainteresowanych tematem rządów PiS-u w latach 2005-2007 oraz polityczną historią jego lidera.

Klasyka.

Nie przeczytałam tego utworu, bo jest moją lekturą. Sięgnęłam po niego po obejrzeniu filmu Andrzeja Wajdy o tym samym tytule. Zafascynowała mnie ówczesna Łódź. Fabryki, pałace, milionerzy, robotnicy, Polacy, Niemcy, Żydzi... Tak prężnie rozwijające się miasto dzięki przemysłowi tekstylnemu. Współczesna Łódź nie przypomina tej z powieści, ale wciąż jest w niej to COŚ, a widząc powybijane szyby w starych fabrykach lub odwiedzając te zamienione w muzea można się tylko zastanawiać jak 100-150 lat temu w tych pomieszczeniach w hałasie maszyn uwijali się robotnicy.

Książka rewelacyjnie oddaje klimat XIX-wiecznej przemysłowej Łodzi. Przed oczami materializuje się dym z kominów fabrycznych, słychać stukot kopyt przejeżdżających koni ciągnących dorożki. A na tym tle wielkie marzenia, wielkie bogactwa i, dla kontrastu, wielka bieda. Historia człowieka, któremu wydaje się, że kiedy osiągnie bogactwo będzie szczęśliwy. A przy tym historie jego znajomych, innych mieszkańców Łodzi, ludzi z tzw. wyższych sfer, którzy nudzą się w swoim zbytku oraz takich, którzy w okrutnym przemysłowym mieście nie mogą odnaleźć się ze swoją dobrocią.

Dla mnie jest to świetnie poprowadzona opowieść. Może momentami nieco nużąca, ale mimo tego zrobiła na mnie wrażenie. Godna polecenia.

Po zmierzchu - Haruki Murakami

niedziela, 2 sierpnia 2009


Książka japońskiego autora w japońskich realiach. Nienajgorsza.

Kupiłam ją jakiś czas temu, ale nie miałam czasu do niej zajrzeć. Chciałam przekonać się o co tyle szumu w mediach w związku z tym całym Murakamim. Muszę przyznać, że zostałam mile zaskoczona. Nie jest to książka akcji (choć jakby się nad tym dłużej zastanowić...), nie jest to również książka filozoficzna (na pewno?). Ale mimo trudności z zaszufladkowaniem - dobrze się czyta (a może właśnie dzięki temu). Tylko szkoda, że do końca nic się nie wyjaśnia.

Nie jest to książka lekka w odbiorze, ale nie jest też jakoś specjalnie ciężka. Jak już wspomniałam - ani książka akcji, ani filozoficzna. Zatem jaka? Warta przeczytania.

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo