David Hunter jest przedstawicielem tej gałęzi nauki, która w Europie nie jest specjalnie popularna - skompromitowała się (lub raczej skompromitowano ją) w czasach II wojny światowej. David Hunter jest antropologiem sądowym.

Po tytule i opisie na okładce spodziewałam się co najmniej zombie. Ale fabuła nie zakłada istnienia nieumarłych. Wszystkie napotkane i opisane zwłoki są z całą pewnością martwe. A jest ich wiele. Akcja rozpoczyna się na "Trupiej Farmie" czyli w Ośrodku Badań Antropologicznych przy Uniwersytecie Tennessee. Nieoficjalna nazwa nie jest przypadkowa - Ośrodek zajmuje się badaniem zwłok w różnych stadiach rozkładu i w różnych warunkach. To tam doktor Hunter, Brytyjczyk, wraca do siebie (?) i do zawodu po zamachu na jego życie. I to stamtąd wyrusza, aby pomóc w tropieniu psychopatycznego mordercy.

Sięgając po "Szepty zmarłych", szczególnie na początku, trzeba pamiętać, żeby nic nie jeść tuż przed lub w trakcie czytania. Beckett zadbał o dokładne opisy wyglądu rozkładających się ciał. Poza tym, co jest akurat bardzo pożądane, fachowo zbudował napięcie i zaskakująco rozwiązał zagadkę mordercy, który okazuje się być jeszcze większym psychopatą niż na początku się wydawało.

Nie polecam osobom szczególnie wrażliwym, które potrafią wyobrazić sobie wszystko według opisów. Natura jest genialna w swoim działaniu, ale nie wszyscy mogą mieć ochotę na to, żeby czytać jakie robaki wezmą się za nas po śmierci i od których części ciała rozpoczną swoje dzieło.

Bardzo dobra opowieść o chilijskim reżyserze, który po dwunastu latach na emigracji wraca do kraju. Mimo że nie ma do tego prawa, bo emigracja była przymusowa - z powodów politycznych. Wszystko w formie reportażu.

Márquez pierwszoosobowo, jakby sam był Miguelem Littín, opowiada o całej mistyfikacji jaka potrzebna była, żeby nakręcić film o sytuacji Chile i jego mieszkańców pod rządami Augusto Pinocheta. Nieprawdopodobne są środki bezpieczeństwa jakie trzeba było przedsięwziąć dla powodzenia misji. Akcja przypomina fabułę filmu i trudno uwierzyć, że wszystko wydarzyło się naprawdę, w połowie lat 80. XX w.

W reportażu niewiele jest odniesień historyczno-politycznych, dlatego dobrym pomysłem było umieszczenie posłowia (wyd. Muza) autorstwa Roberta Mroziewicza. Przybliża ono całą sytuację, z którą przyszło zmierzyć się Chilijczykom, ale nie ocenia, czy zamach stanu dokonany na lewicowego prezydenta Salvadora Allende i przejęcie władzy przez juntę wojskową pod wodzą Augusto Pinocheta był konieczny.

Dość, że bohater reportażu, za to, że popierał Allende, musiał uciekać z kraju, a w tekście znajdujemy opis aktu samospalenia dokonanego przez jednego z robotników (przypomina się "Mała apokalipsa" Konwickiego). Niezależnie od tego, czy dyktatura pochodzi z prawej czy z lewej strony - mechanizmy są takie same.

Márquez buduje niesamowicie długie zdania, ale nie powoduje to problemów w zrozumieniu myśli autora. Świetnie napisany tekst, który spokojnie można "wchłonąć" w 1-2 wieczory. Gorąco polecam.

Obsesja - Jonathan Kellerman

czwartek, 22 kwietnia 2010


Amerykańskie czytadełko, które wciąga. Czyli spełnia podstawową rolę książki sensacyjnej. Powinno jeszcze trzymać w napięciu, ale z tym jakoś gorzej.

Głównym bohaterem jest doktor Alex Delaware, psycholog dziecięcy współpracujący także z policją. To nie jest pierwsza książka Kellermana, w której pojawia się Delaware, można go więc uznać za sztandarową postać w twórczości pisarza. Swoim działaniem wspomaga detektyw Petrę Connor oraz porucznika Mila Sturgisa. Tym razem chodzi o jego dawną pacjentkę, Tanyę, której matka wyjawia na łożu śmierci jakiś strzęp informacji o tym, co zrobiła. Nie wiadomo jednak co ani kiedy się to wydarzyło. Odgrzebywanie spraw z przeszłości może mieć duży wpływ na teraźniejszość. Mocno komplikuje to życie dziewczyny, a także paru innych osób.

Przeciętna książka sensacyjna, którą, poza tym, że faktycznie wciąga (ale nie aż tak, żeby kompletnie nie móc się od niej oderwać), ratują dialogi - krótkie, ale sarkastycznie humorystyczne. Naprawdę lubię taki styl wypowiedzi, bo wnosi coś oryginalnego do opowieści.

Szczególnie na początku książka wymaga jednak nieco skupienia, bo łatwo jest pomylić nazwiska, osoby oraz miejsca. No i nie polecam do czytania przy jedzeniu, bo niektóre fragmenty są po prostu obrzydliwe.

Sercątko - Herta Müller

niedziela, 18 kwietnia 2010


Nie wiem jak zacząć. Niezwykła, hipnotyzująca, niełatwa lektura, w której odnaleźć można wątki autobiograficzne autorki.

Bohaterowie to Niemcy, należący do mniejszości niemieckiej, studiujący, pracujący, mieszkający w Rumunii w czasach dyktatury Ceauşescu. Moje pokolenie wolne jest od ciągłej politycznej inwigilacji, rewizji, całego komunistycznego horroru, który stał się udziałem wielu, zbyt wielu, ludzi. Herta Müller opisuje ten terror z pewną poetycką prostotą, która jeszcze potęguje niepokojące odczucia związane z opowiedzianą historią.

Nie jest to lekka powieść. Nawet jeżeli dni są ciepłe i słoneczne, to stają się przez to niesamowicie duszne. Jak cała ta historia. Nie jest to książka dla każdego. Nawet najwięksi wielbiciele literatury być może odłożą ją po przeczytaniu kilkunastu stron. Lub przeczytają ją jednym tchem jeśli pozwolą zahipnotyzować się pisarstwu Müller. W całej powieści nie pojawia się żaden znak zapytania, ale nie oznacza to, że nie ma pytań.

Nie polecam ani nie zniechęcam. Każdy musi zadecydować sam czy śmierć Loli, która stała się zaczątkiem przyjaźni czwórki studentów, a która to przyjaźń trwała aż do końca (cokolwiek to znaczy), opowiedziana surowym stylem Herty Müller, jest dla niego w jakiś sposób interesująca.

Kompleks winy - David Morrell

czwartek, 8 kwietnia 2010


"How far are you prepared to go to save someone you love?"

Z okładki książki dowiedziałam się, że David Morrell jest autorem powieści "Pierwsza krew", która została przeniesiona na ekrany kin jako "Rambo". Gdyby "Kompleks winy" stał się kanwą dla jakiegoś scenariusza, powstały film byłby niezwykle widowiskowy.

Były agent CIA, Steve Decker, po nieudanej akcji w Rzymie przeprowadza się do Santa Fe w Nowym Meksyku i rozpoczyna pracę jako agent nieruchomości. Pewnego dnia poznaje piękną kobietę, Beth Dwyer, w której się zakochuje. Sielankę zakłóca niespodziewany atak na dom Deckera i zniknięcie Beth. Steve razem z Esperanzą, policjantem, który postanowił mu pomóc, ruszają na poszukiwania kobiety.

I to wszystko można przeczytać na okładce książki, to dzieje się do 170-tej strony. A potem robi się coraz bardziej epicko i widowiskowo. Uczestniczymy w karkołomnych pościgach samochodowych i krwawych strzelaninach, a opis duszenia się z foliową torebką na głowie był tak sugestywny, że podczas czytania brakowało mi tchu.

Ale jak dla mnie to wszystko było zbyt widowiskowe i, mam wrażenie, trudne do zrealizowania w rzeczywistości. A wątek romansowy był mocno średni. Poza tym dlaczego we wszystkich tego typu powieściach podczas najważniejszych akcji właściwie zawsze pada deszcz? I wszystko rozgrywa się w nocy. Niemniej, jeśli ktoś lubi dużo akcji powinien sięgnąć po tę pozycję.

(cytat: Heavy Rain)

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo