ebook
literatura polska
literatura współczesna
Polska
Zaczynając czytać tę książkę miałam mieszane uczucia. Bałam się, że Szum będzie przegadaną powieścią o problemie bycia Polakiem, ale nie. Okazało się, że Magdalena Tulli niepostrzeżenie wciągnęła mnie w swoją opowieść, przykuła do niej i puściła dopiero po ostatniej kropce.
Jest trochę o wojnie, tej drugiej, światowej, ale jednostkowo i bez szczegółów. Choć duch pewnego esesmana wciąż unosi się w powietrzu i nie pozwala normalnie żyć - wbrew temu co się mówi innym. Najwięcej jest o wyobcowaniu, które każdy z bohaterów przeżywa na swój sposób. A bohaterów jest czworo: narratorka, jej matka, siostra matki i syn tej siostry. Wszystkich poznajemy z opowieści narratorki już po śmierci seniorek, ale opowieść dotyczy przeszłości, więc łatwo zapomnieć, że nie żyją. Tym bardziej, że we wspomnieniach córka i siostrzenica ciągle przeżywa wydarzenia z przeszłości, których matka i ciotka były stałymi uczestniczkami albo wręcz inicjatorkami.
Problemy w szkole, problemy w rodzinie… To wszystko odcisnęło piętno na psychice dziecka i nie opuściło narratorki w dorosłym życiu. Wraca do esesmana, który był bardziej upiorem jej ciotki, do narysowanego lisa będącego w którymś momencie jedynym i najbliższym przyjacielem dziewczynki, którą była, mieszkającym w jej własnym świecie. Miała też jakieś koleżanki, ale nie było to nic trwałego, bo ciężko jej było zbudować bliskie relacje - choć możliwe, że na wzajemnych stosunkach zaważyło, szczególnie w czasach powojennych, posiadanie przez wszystkie rodziny trudnych do wyjawienia tajemnic.
No to czym jest ten tytułowy szum? To po prostu życie i wszystkie ziemskie sprawy, które nieustannie zasłaniają istotę rzeczy.
Jak można się było spodziewać, Szum nie jest książką lekką, ale jeśli tylko da się jej szansę, to sowicie wynagradza. Cały czas jestem pod jej wrażeniem, chociaż nie chodzi mi o nic konkretnego - po prostu. Polska literatura ma to do siebie, że jest nam bliska choćby kulturowo, a literatura dotycząca, nawet tylko trochę, II wojny światowej jeszcze przez wiele lat będzie dla nas bardzo ważna. Tulli napisała o wojnie mądrze, bez nadęcia, lokalnie, trochę na marginesie, bo najważniejsze jest to, co później. I dobrze.
Share /
Zaczynając czytać tę książkę miałam mieszane uczucia. Bałam się, że Szum będzie przegadaną powieścią o problemie bycia Polakiem, ale nie. Okazało się, że Magdalena Tulli niepostrzeżenie wciągnęła mnie w swoją opowieść, przykuła do niej i puściła dopiero po ostatniej kropce.
Jest trochę o wojnie, tej drugiej, światowej, ale jednostkowo i bez szczegółów. Choć duch pewnego esesmana wciąż unosi się w powietrzu i nie pozwala normalnie żyć - wbrew temu co się mówi innym. Najwięcej jest o wyobcowaniu, które każdy z bohaterów przeżywa na swój sposób. A bohaterów jest czworo: narratorka, jej matka, siostra matki i syn tej siostry. Wszystkich poznajemy z opowieści narratorki już po śmierci seniorek, ale opowieść dotyczy przeszłości, więc łatwo zapomnieć, że nie żyją. Tym bardziej, że we wspomnieniach córka i siostrzenica ciągle przeżywa wydarzenia z przeszłości, których matka i ciotka były stałymi uczestniczkami albo wręcz inicjatorkami.
Problemy w szkole, problemy w rodzinie… To wszystko odcisnęło piętno na psychice dziecka i nie opuściło narratorki w dorosłym życiu. Wraca do esesmana, który był bardziej upiorem jej ciotki, do narysowanego lisa będącego w którymś momencie jedynym i najbliższym przyjacielem dziewczynki, którą była, mieszkającym w jej własnym świecie. Miała też jakieś koleżanki, ale nie było to nic trwałego, bo ciężko jej było zbudować bliskie relacje - choć możliwe, że na wzajemnych stosunkach zaważyło, szczególnie w czasach powojennych, posiadanie przez wszystkie rodziny trudnych do wyjawienia tajemnic.
No to czym jest ten tytułowy szum? To po prostu życie i wszystkie ziemskie sprawy, które nieustannie zasłaniają istotę rzeczy.
Jak można się było spodziewać, Szum nie jest książką lekką, ale jeśli tylko da się jej szansę, to sowicie wynagradza. Cały czas jestem pod jej wrażeniem, chociaż nie chodzi mi o nic konkretnego - po prostu. Polska literatura ma to do siebie, że jest nam bliska choćby kulturowo, a literatura dotycząca, nawet tylko trochę, II wojny światowej jeszcze przez wiele lat będzie dla nas bardzo ważna. Tulli napisała o wojnie mądrze, bez nadęcia, lokalnie, trochę na marginesie, bo najważniejsze jest to, co później. I dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz