Nielegalne związki - Grażyna Plebanek

niedziela, 13 kwietnia 2014

Mam problem jak nazwać tę książkę - czy jest to romansidło, czy raczej studium przypadku, którym jest zdrada. No bo to prawda, że seksu znajdziemy tam bardzo dużo i dosyć szczegółowo, ale z drugiej strony wciąż tłem dla wszystkich wydarzeń pozostaje podwójne życie bohatera. I niekoniecznie chodzi tylko o jego popęd.

Małżeństwo z dwójką dzieci, Megi i Jonathan, wbrew pozorom - Polacy, przeprowadzają się do Brukseli. Ona zaczyna pracę w Komisji Europejskiej, on jest pisarzem. Praca w instytucjach UE wymaga bywania na przyjęciach, więc bywają, a na jednej z takich imprez Jonathan poznaje Andreę, kobietę jednego z dosyć wysoko postawionych urzędników unijnych. Ta Czeszka wychowana w Szwecji od razu zwraca uwagę mężczyzny (właściwie wszystkich mężczyzn), a niewinny (?) pocałunek jest pierwszym krokiem na ścieżce, z której ciężko zawrócić. Rzeczywiście, tak jak głoszą skróty fabuły, para spotyka się w kościołach, ale tylko po to, żeby zaraz przenieść się do jakiegoś innego miejsca, choćby miał być to tylko samochód. Jonathan jest niemal opętany urokiem Andrei, przez większość czasu zdaje się być nieobecny duchem - jakby wciąż (albo już, znowu) znajdował się między nogami kobiety. Tutaj autorka trochę potwierdziła obiegową opinię jakoby mężczyźni nie zawsze myśleli głową…

Związek tych dwojga zdaje się być jednak jedynie związkiem fizycznym, bo Plebanek raczej niechętnie przytacza ich dialogi czy choćby je parafrazuje. Wygląda na to, że Jonathan więcej rozmów odbywa z żoną i choć Megi również nie jest kryształowa, to współczułam jej bycia okłamywaną. Chociaż wina podobno zawsze leży po dwóch stronach, to po jej stronie widziałam tej winy mniej.

Zdrada jest z pewnością problemem wielowymiarowym, choć z łatwością przychodzi nam osądzanie zdradzających. Na pewno problemem jest kłamstwo, z którym zdrada się wiąże. Oczywista jest też krzywda dzieci, bo zdradzający Jonathan ma dla nich mniej czasu i cierpliwości. A przy tym warto pamiętać, że zdradzający również może zostać zdradzony - tak przez żonę / męża, jak przez kochankę / kochanka…

Powieść mnie wciągnęła, naprawdę byłam ciekawa dokąd to wszystko zmierza, ale z drugiej strony po jakimś czasie zaczęły mnie bawić czy wręcz żenować niektóre opisy kolejnych stosunków Jonathana i Andrei, bo ile można o tym czytać? Istotniejsza była dla mnie fabuła i wydarzenia, które pchały ją do przodu, a nie ile razy i jak się kochali bohaterowie. To może być broń obosieczna - dla jednych wartość dodana historii, dla innych czynnik zniechęcający. Ja chyba znalazłam się pośrodku.

Nielegalne związki to opowieść raczej dla kobiet, ale nie chciałabym zniechęcać płci przeciwnej do jej czytania - w końcu literatura jest dla ludzi.
Share /

4 komentarze

  1. Mam tę książkę w planach, więc na pewno sięgnę po nią. Jednak będę miała na uwadze pewne mankamenty, które podałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy Ci się spodoba ;) Może zwrócisz uwagę na inne elementy niż ja ;)

      Usuń
  2. Właściwie to nie do końca moje klimaty, ale coś mnie do niej zachęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie. Chyba nawet czytałam o niej kiedyś w "Bluszczu" i od tamtej pory gdzieś tam miałam ją cały czas w pamięci.

      Usuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo