Życie, jak cała natura, rządzi się swoimi prawami, z których jedno mówi, że zawsze, prędzej czy później, wrócisz do czytania książek sensacyjnych, kryminalnych i pokrewnych. Po prostu nie chce i nie może być inaczej. No cóż, poddałam się naturze.
Fjällbacka to niewielka miejscowość na południowym zachodzie Szwecji. Można by rzec - nudna. Jak możecie się spodziewać, jest to prawda tylko do czasu popełnienia morderstwa. Bo że musi być morderstwo to chyba jasne? Zamordowana zostaje młoda kobieta, dawna mieszkanka Fjällbacki, która razem z rodzicami wyprowadziła się z miasteczka w dzieciństwie, ale od jakiegoś czasu zaczęła przyjeżdżać tutaj na weekendy, bo dom, w którym mieszkała wciąż pozostaje w posiadaniu jej rodziny. Jedną z osób, które znajdują w wannie z zamarzniętą wodą zwłoki Alexandry jest Erika Falck, jej przyjaciółka z dzieciństwa, pisarka, a sprawą z ramienia policji zajmuje się Patrik Hedström, znajomy Eriki z czasów szkolnych. Razem, oficjalnie i nieoficjalnie, starają się rozwikłać zagadkę śmierci tytułowej księżniczki z lodu przy okazji odkrywając wiele rodzinnych sekretów oraz nieznanych wcześniej powiązań.
Księżniczka z lodu to debiutancka powieść Camilli Läckberg i trochę to widać. Miałam wrażenie jakby autorka podchodziła do wszystkich wątków jakoś tak jakby na palcach, zachowawczo. Może to nawet nie tak źle, bo lepiej dać trochę za mało niż spektakularnie przesadzić, więc się nie czepiam. Właściwie w ogóle nie mam się do czego przyczepić, bo książka mi się zwyczajnie podobała. Ciekawa intryga, zakończenie satysfakcjonujące, może wątków nieco zbyt wiele… Prawie wszystkie mają bezpośrednie znaczenie dla śledztwa, ale ich mnogość sprawia, że niektóre są mniej dopracowane. Może stąd moje wrażenie zachowawczości?...
Zawsze ciężko pisało mi się o książkach sensacyjnych i nic się w tej materii nie zmieniło. To są powieści tak bardzo rozrywkowe, że rzadko skłaniają mnie do głębszych rozmyslań i analiz - zresztą nie uważam, żeby takowe były potrzebne. Zatem życzę przyjemnej lektury Księżniczki z lodu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz