No to co w końcu runęło? Zamek z piasku, czy najpierw piasek, a dopiero potem z tego runiętego powstał zamek?... Zawsze mam problem z takimi konstrukcjami jak ta w tytule… Ale skoro ten tytuł pojawia się na blogu, niechybnie oznacza to, że dotarłam do końca trylogii Millennium (i to już jakiś czas temu).
Niemal wszystkie wątki zostały domknięte… Piszę "niemal", bo odczuwam pewien niedosyt względem jednego, który może nie był głównym, ale jestem ciekawa co by się wydarzyło gdyby autor podążył tą ścieżką. No ale nie podążył. Zamek z piasku, który runął jest bezpośrednią kontynuacją Dziewczyny, która igrała z ogniem - akcja zaczyna się dokładnie w tym miejscu, w którym skończyła się druga część trylogii. Właściwie to cały czas ta sama książka, dlatego zasadniczo nie mogę napisać niczego ciekawego o fabule, bo byłyby to praktycznie same spoilery, a tego nie chcemy. No to może o czymś podumamy?...
Och, ta rzetelność dziennikarska... |
Podobne wrażenie fantazji odnosiłam przy fragmentach dotyczących ochrony osób i mienia oraz hakerstwa, ale z tym nie stykam się na co dzień, więc może to z tego powodu opisy brzmiały dla mnie momentami wręcz nieprawdopodobnie. Nie chcę się czepiać, bo uważam, że Zamek z piasku, który runął wciąż czyta się dobrze, ale chyba nie aż tak dobrze jak dwie wcześniejsze części. Nie zmienia to jednak faktu, że znowu czytałam końcówkę książki prawie na jednym wdechu, choć całość, szczególnie właśnie pod koniec, psuł mi jeden romansowy wątek poboczny. Kręciłam nad nim głową i wzdychałam z irytacją, ale nic przecież nie mogłam na niego poradzić…
Och, to analityczne podejście... |
Myślę jak by tu ładnie zakończyć, ale jakoś nic nie przychodzi mi do głowy… Poza tym muszę ograniczyć użycie wielokropków.
Koniec i kropka.
Nie jesteś pierwszą osobą, która jest trochę zawiedziona wynikiem ostatniej części. A więc coś jest nie halo z tą książką. Szkoda, bo rzeczywiście autor pokazał, że potrafi pisać.
OdpowiedzUsuńAle ogólnie - jednak całość na plus :)
UsuńA mi zarówno "Zamek z piasku..." jak i wcześniejsze części strasznie się spodobały. To jedna z moich ulubionych kryminalnych serii;)
OdpowiedzUsuńKsiążkoholiczka94
Zdecydowanie potrafię to zrozumieć :)
UsuńPierwsza część to najlepszy kryminał jaki czytałem. Druga i trzecia były dobre, ale jednak czegoś mi w nich zabrakło.
OdpowiedzUsuńMnie jest jakoś trudno wskazać najlepszy kryminał jaki czytałam, ale Larsson ze swoim Millennium na pewno jest w czołówce.
UsuńWiesz, wydaje mi się, że jednak szwedzkie dziennikarstwo - to, oczywiście, które nazwałabym "wyższych standardów", czyli dziennikarstwo nie tabloidowe, może być na całkiem innym poziomie niż polskie. Wydaje mi się, a to są tylko, niestety, moje przypuszczenia, że Szwedzi czytają więcej prasy, a co za tym idzie, dziennikarze nie muszą szukać taniej sensacji, która dobrze się sprzeda i zaopatrzy ich w wikt i opierunek. No, ale mogę się mylić :D
OdpowiedzUsuńCo do książki, niestety, jeszcze nie czytałam żadnej części, oglądałam tylko ekranizację pierwszego tomu (tą oryginalną szwedzką wersję i tą amerykańską, bardzo efekciarską ;)), będę musiała nadrobić, chociażby z czystej ciekawości ^^ Tylko nie wiem kiedy :c
Pozdrawiam serdecznie,
Mona Te [Blog]
Tak, to może być kwestia tego czytania prasy przez Szwedów... Ja sama za bardzo nie czytam prasy papierowej, bo nie mam na to czasu, a poza tym wkurza mnie, że jak się weźmie do rąk pierwszy lepszy tygodnik opinii, to od razu widać, że wspiera on którąś z opcji politycznych. A do samego Millennium też długo się zbierałam, ale jak już zaczęłam, to mnie wciągnęło ;)
Usuń