W drugiej części trylogii Millennium na pierwszy plan zdecydowanie przesuwa się Lisbeth Salander, która w Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet była bardzo ważną postacią, owszem, ale nie tak ważną jak tutaj. Zastanawiam się jak dużo mogę napisać, żeby nikt nie uznał, że są to spoilery z pierwszej części…
Minął rok od wydarzeń, które śledziliśmy w pierwszej części. Życie mniej lub bardziej się poukładało, bo przecież nie może być tak, że kamień będzie w nieskończoność wywoływał kręgi na wodzie. Do Millennium przychodzi freelancer, Dag Svensson, który wraz ze swoją dziewczyną, Mią Johansson, zajmuje się tematem traffickingu, czyli handlu kobietami w seksbiznesie. Redakcja czasopisma postanawia poświęcić jeden cały numer na opis zagadnienia, a ponadto chce wydać książkę Daga, w której ten demaskuje osoby korzystające z tego typu usług choć to właśnie one powinny bronić kobiet zmuszanych do prostytucji. Temat na pewno ważny ze społecznego punktu widzenia, ale nikt nie przewidział jak poważne mogą być konsekwencje odkrycia pewnych powiązań i pewnych ludzi. No ale tego typu afery lubią mieć drugie dno.
Przygotujcie się na to, że Dziewczyna, która igrała z ogniem nie wyjaśnia wątków, które rozpoczyna, ale za to w końcu dowiadujemy się czym jest Całe Zło, o którym czasem wspomina Lisbeth kiedy myśli o swoim życiu. A poza tym spotykamy oczywiście starych znajomych, poznajemy trochę nowych, odwiedzamy mniej lub bardziej znajome miejsca… No, jak to zwykle w drugich częściach.
Dobra charakterystyka jednej z głównych bohaterek. |
No dobrze, może już wystarczy moich słów. Lepiej po prostu zacznijcie czytać Dziewczynę, która igrała z ogniem, choć jeżeli jesteście po lekturze pierwszej części, to pewnie do drugiej wcale nie trzeba Was namawiać. I to nie jest tak, że patrzę na trylogię Millennium zupełnie bezkrytycznie, ale tak dobrze się ją czyta...
Brak komentarzy
Prześlij komentarz