Kamieniarz - Camilla Läckberg

sobota, 6 sierpnia 2016


Ciągnie mnie trochę do tej Fjällbacki, nic na to nie poradzę, ale patrząc na częstotliwość mojego sięgania po książki Läckberg - średnio raz w roku - jeszcze trochę mi się zejdzie zanim przeczytam całą serię.

W ogóle mam wrażenie, że teraz już się nie pisze pojedynczych książek, że książka pojedyncza jest hipsterska lub jest wyrazem pewnej nonszalancji autora. No i na książce pojedynczej wydawca prawdopodobnie mniej, a na pewno krócej zarabia. Kapitalizm jest nieubłagany. Z drugiej strony powieść w odcinkach nie jest specjalnie nowym pomysłem (choć jej założenia były nieco inne - publikowanie po jednym rozdziale to nie to samo, co wydawanie iluś nowych historii) - przypomnijmy sobie (to co wiemy oczywiście, nie sam fakt publikacji) Trylogię Sienkiewicza czy też Chłopów Reymonta, ale wyobraźcie sobie co by było gdyby sukces komercyjny w naszych czasach odniosły Cierpienia młodego Wertera Goethego albo Syzyfowe prace Żeromskiego… Widzę te listy bestsellerów z kolejnymi częściami - Werter na tropie Lotty (kryminał) i Oddech Syzyfa (erotyk)...

Już wracam do meritum - oto pierwsze zdanie
Odbiegłam od tematu, ale już wracam. Zatem Kamieniarz. To chyba jakiś znak firmowy autorki, że w każdej książce teraźniejszość przeplata się z przeszłością i okazuje się, że sprawy z przeszłości mają większy związek z teraźniejszością niż można by było przypuszczać. Na pierwszy rzut oka zaczyna się od wyłowienia z morza zwłok małej dziewczynki, ale to byłoby zbyt oczywiste. Jest to zbrodnia największego kalibru, ale jej przyczyn należy szukać w wydarzeniach lat 20. XX w., co sugerują nam rozdziały z akcją osadzoną właśnie tam, umieszczone na przemian ze współczesnymi. Zatem równolegle ze śledztwem prowadzonym przez Patrika Hedströma poznajemy historię żony kamieniarza próbującej wszelkimi sposobami osiągnąć wygodne i pozbawione trosk życie. W jaki sposób może się to wiązać ze śmiercią dziecka we współczesności?

Dla mnie, po raz kolejny, te "historyczne" fragmenty były znacznie ciekawsze, bo samo śledztwo - jak to śledztwo - oparte jest na standardowym "coś nie dawało mu spokoju" oraz "wydawało mu się, że gdzie to widział/słyszał", a ponadto na zbiegach okoliczności. I właściwie nie ma się czemu dziwić, ale tym bardziej pociągające wydają się fragmenty odbiegające od tych utartych schematów.

Dowód, że jest też historia
Czytam sobie tę Camillę Läckberg od czasu do czasu i w sumie dobrze się bawię, bo jej książki wydają mi się niezobowiązujące. Nie muszę ich w żaden sposób interpretować, szukać znaczeń, nadymać się, żeby podnieść swój status społeczny. Taka lekka wakacyjna lektura, a te książki na nadymania zostawię sobie na zimę.
Share /

1 komentarz

  1. Dokładnie, można przeczytać i tyle. :) Przede mną jeszcze dwa tomy na półce, ale może zabiorę się za nie już na urlopie.
    Pozdrawiam :) Aneta

    OdpowiedzUsuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo