Opactwo świętego grzechu - Sue Monk Kidd

poniedziałek, 1 marca 2010


Już tytuł nie zapowiadał niczego dobrego, a dalej było tylko gorzej (w oryginale było to "The mermaid chair" - czy to brzmi lepiej?). Po nazwisku autorki powinnam się zorientować, że będzie pisać o mnichach.

Melodramatycznie, ale w jednym z najgorszych znaczeń. Tandetnie. Kiczowato. I do bólu banalnie. Potoczyste, kwieciste opisy. Dużo zbędnych słów. A pomysł iście harlequinowy - od powieści tej serii wydawniczej "Opactwo..." różni się jedynie lepszej jakości papierem i ładniejszą okładką.

Jessie. Żona mężowi i matka córce, a do tego artystka. Wiele lat temu uciekła z rodzinnej Egret Island, wyszła za mąż za psychiatrę i przez całe życie próbowała uciec przed przeszłością, w której jej ojciec zginął w wybuchu łodzi. Teraz musi wrócić na wyspę, żeby zaopiekować się matką, kucharką w klasztornej kuchni benedyktynów, która tasakiem obcięła sobie palec. Jessie, mimo oporów, które wzbudza w niej przymus powrotu do domu, w którym się wychowała, opuszcza męża z ulgą, ponieważ zaczęła dusić się w rodzinnej atmosferze. Na wyspie poznaje byłego prawnika, który jest tuż przed złożeniem ostatecznych ślubów klasztornych. Kto mógł się spodziewać, że Jessie zakocha się i zdradzi męża! Banał.

Męcząca była lektura tej książki. Najciekawsze były momenty, w których bohaterowie próbowali dociec dlaczego matka Jessie obcięła sobie palec. Miało to w sobie jakąś tajemnicę i było całkiem interesujące. Cała reszta była kiepska.
Share /

2 komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm...mam wrazenie, że czytałyśmy dwie różne książki. Pozwól, że nie zgodzę się z Twoją opinią.

    OdpowiedzUsuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo