Tytuł chyba najbardziej oddaje treść książki. Tak naprawdę wystarczyłoby go wypowiedzieć, żeby ją streścić.
Laura przyjeżdża w rodzinne strony, aby zasadzić drzewo. Magnolię. To niezwykle symboliczny gest, bo magnolia nigdy nie wyda owoców, upłynie też wiele lat zanim będzie się można schronić w jej cieniu. Ale Laura się uparła. Przy okazji podsumowuje swoje dotychczasowe życie. Jaki jest bilans? Chyba na plusie, ale w życiu nigdy nic nie jest oczywiste, białe lub czarne. Najważniejsze jest to, że kobieta nie żałuje swoich wyborów.
"Jedno drzewo, jedno pożegnanie" to zapis monologu wewnętrznego Laury, ale też dialogu jaki prowadzi z osobami związanymi z jej przeszłością. Dialogu zawierającego tylko jej kwestie. Nie ma jednak problemu ze zrozumieniem przekazu. Nie wiem czy utwór Mayoral można nazwać powieścią, ale nie zmienia to jego nastroju - jest nostalgiczny. Bo bardzo często takie właśnie są powroty do przeszłości.
Najbardziej żałuje się tego, czego się nie zrobiło. I tak mogę podsumować tę książkę. Laura nie żałuje, bo się odważyła. Nawet jeśli nie przyniosło jej to wielkiego szczęścia.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz