Francja
historia
kryminał
literatura włoska
literatura współczesna
Dawno mnie tutaj nie było. Już mi zaczynało brakować tego miejsca, ale cóż - trzeba doprowadzić semestr do końca i głównie tym się ostatnio zajmuję. A poza tym, w międzyczasie zaliczyłam przeprowadzkę, która w okresie międzyświątecznym pozbawiała mnie sił fizycznych i czasu. Ale przejdźmy do meritum.
Cmentarz w Pradze pojawił się na polskim rynku wydawniczym w momencie, który pozwolił jednemu z moich wykładowców na wykorzystanie tej pozycji jako egzemplifikacji tworzenia się teorii spiskowych. Przedmiot miał wdzięczną nazwę "Socjologiczna analiza teorii spiskowych" i cieszył się sporą popularnością wśród studentów. Prawdopodobnie częściowo ze względu na osobę prowadzącego, ale myślę, że również ze względu na tematykę. Żyjemy w XXI w., a teorie spiskowe wciąż mają się dobrze i tak mieć się będą – w końcu ich koncepcja istnieje odkąd człowiek jest zdolny wyartykułować swoje myśli.
Kapitan Simonini jest Piemontczykiem (z urodzenia), który w wyniku różnych perturbacji życiowych osiadł we Francji. Pisze pamiętnik, wedle zaleceń doktora Freuda, żeby przypomnieć sobie wszystkie wydarzenia, w których brał udział i aby w ten sposób zapełnić powstałe w pamięci luki. Nie jest to łatwa sprawa – tym bardziej, jeśli zaczyna się siebie podejrzewać o rozdwojenie jaźni lub o posiadanie tajemniczego współlokatora. W pamiętniku Simoniniego jego zapiski zaczynają przeplatać się z zapiskami niejakiego księdza Dalla Piccoli.
Simonini jest właścicielem sklepu ze starzyzną, ale jego faktyczna działalność przynosząca mu dochody polega na czym innym niż handel starociami. Chociaż też jest to handel. Skończył studia prawnicze, a nabyte doświadczenie pozwoliło mu zająć się preparowaniem dokumentów. Był mistrzem w swoim fachu – jego umiejętności pozwalały mu na kopiowanie dokumentów (lub ich wymyślanie) niemal idealnie, pewnie wielu ludzi wzbogaciło się na jego fałszywych testamentach. Ale z usług mecenasa korzystali nie tylko anonimowi, pojedynczy ludzie. W końcu zainteresował się nim rząd i postanowił wykorzystać go do swoich celów.
Prawie wszyscy bohaterowie, których na kartach powieści spotyka Simonini – prócz niego samego – są autentycznymi postaciami, które odegrały swoje role w prawdziwych wydarzeniach. A, jak zauważa autor, Simonini również mógł istnieć – może niedokładnie taki jak ten opisany w książce, ale z pewnością dałoby się go "złożyć" z cech ówczesnych, żyjących w XIX w. ludzi.
Gdzie tu spisek? – można zapytać. Oczywiście już samo to, że rządy korzystają z usług fałszerza dokumentów jest alarmujące. Bo po co to robią? Cóż… Jednym z elementów, który najmocniej spaja grupę jest wspólny wróg. A zatem trzeba było takiego wroga poszukać. Dobrze, jeśli wrogiem stanie się inna grupa, odmienna od naszej, o której stosunkowo mało wiemy i możemy jej przypisać cechy budzące w nas lęk lub obrzydzenie. Idealnie, jeśli grupa ta nie może lub nie chce się bronić, bo w rzeczywistości jest słaba. Na kogo padł wybór? Na Żydów (utożsamianych również z masonami).
Główny bohater wyniósł niechęć do Żydów z domu, w dzieciństwie dziadek opowiadał mu różne, oczywiście nacechowane negatywnie, opowieści o tym narodzie, w ten sposób zasiewając ziarno, które w dojrzałym życiu Simoniniego wykiełkowało w bardzo poważne dzieło. Umberto Eco w Cmentarzu w Pradze przedstawia sfabularyzowaną wersję powstania Protokołów Mędrców Syjonu – "dokumentu" już na początku XX w. zdemaskowanego jako fałszywy, ale który przez środowiska antysemickie wciąż (współcześnie!) jest dystrybuowany.
Eco świetnie pokazuje mechanizmy działania Uniwersalnej Formuły Spisku wyjaśnionej jednym zdaniem wyrażającym wszystko: "Ludzie wierzą jedynie w to, co już wiedzą, i na tym polega piękno Uniwersalnej Formuły Spisku."* Oparta na stereotypach wiara jest silniejsza nawet od tego, co się widzi na własne oczy – bohater widząc coś, co nie zgadza się ze znanym stereotypem, jeszcze bardziej utwierdza się w swoich uprzedzeniach dochodząc do wniosku, że Żyd jest jeszcze bardziej zakłamany niż Simonini sądził. Autor jest tak przekonujący, że jeszcze trochę i sama zaczęłabym wierzyć we wszystkie wspominane przez niego spiski.
Umberto Eco jest, i zawsze będzie, dla mnie niedoścignionym wzorem pisarza. Jego styl jest porywający i nawet kiedy zaczynałam się gubić w gąszczu francuskich nazwisk czerpałam przyjemność z samego czytania. Myślę, że dla niektórych tło historyczne może być ciężkie do przebrnięcia, ale barwne (lub wręcz przeciwnie – przedstawione w czerni nocy) opisy spiskowania powinny wynagrodzić te ewentualne niedogodności.
Dla osób interesujących się teoriami spiskowymi – pozycja obowiązkowa. A jeszcze bardziej obowiązkowa dla tych, którzy w takie teorie wierzą.
Niech podsumowaniem będą słowa kapitana Simoniniego:
"Ja chyba ich nie widziałem, ale wiem."** (podkr. moje)
PS. Pozdrawiam tych, którzy dobrnęli do końca tego elaboratu ;) Opinia powstała jako praca zaliczeniowa wspominanego przedmiotu.
* U. Eco, Cmentarz w Pradze, wyd. Noir Sur Blanc, Warszawa 2011: s. 98
** Ibidem: s. 20
Share /
Dawno mnie tutaj nie było. Już mi zaczynało brakować tego miejsca, ale cóż - trzeba doprowadzić semestr do końca i głównie tym się ostatnio zajmuję. A poza tym, w międzyczasie zaliczyłam przeprowadzkę, która w okresie międzyświątecznym pozbawiała mnie sił fizycznych i czasu. Ale przejdźmy do meritum.
Cmentarz w Pradze pojawił się na polskim rynku wydawniczym w momencie, który pozwolił jednemu z moich wykładowców na wykorzystanie tej pozycji jako egzemplifikacji tworzenia się teorii spiskowych. Przedmiot miał wdzięczną nazwę "Socjologiczna analiza teorii spiskowych" i cieszył się sporą popularnością wśród studentów. Prawdopodobnie częściowo ze względu na osobę prowadzącego, ale myślę, że również ze względu na tematykę. Żyjemy w XXI w., a teorie spiskowe wciąż mają się dobrze i tak mieć się będą – w końcu ich koncepcja istnieje odkąd człowiek jest zdolny wyartykułować swoje myśli.
Kapitan Simonini jest Piemontczykiem (z urodzenia), który w wyniku różnych perturbacji życiowych osiadł we Francji. Pisze pamiętnik, wedle zaleceń doktora Freuda, żeby przypomnieć sobie wszystkie wydarzenia, w których brał udział i aby w ten sposób zapełnić powstałe w pamięci luki. Nie jest to łatwa sprawa – tym bardziej, jeśli zaczyna się siebie podejrzewać o rozdwojenie jaźni lub o posiadanie tajemniczego współlokatora. W pamiętniku Simoniniego jego zapiski zaczynają przeplatać się z zapiskami niejakiego księdza Dalla Piccoli.
Simonini jest właścicielem sklepu ze starzyzną, ale jego faktyczna działalność przynosząca mu dochody polega na czym innym niż handel starociami. Chociaż też jest to handel. Skończył studia prawnicze, a nabyte doświadczenie pozwoliło mu zająć się preparowaniem dokumentów. Był mistrzem w swoim fachu – jego umiejętności pozwalały mu na kopiowanie dokumentów (lub ich wymyślanie) niemal idealnie, pewnie wielu ludzi wzbogaciło się na jego fałszywych testamentach. Ale z usług mecenasa korzystali nie tylko anonimowi, pojedynczy ludzie. W końcu zainteresował się nim rząd i postanowił wykorzystać go do swoich celów.
Prawie wszyscy bohaterowie, których na kartach powieści spotyka Simonini – prócz niego samego – są autentycznymi postaciami, które odegrały swoje role w prawdziwych wydarzeniach. A, jak zauważa autor, Simonini również mógł istnieć – może niedokładnie taki jak ten opisany w książce, ale z pewnością dałoby się go "złożyć" z cech ówczesnych, żyjących w XIX w. ludzi.
Gdzie tu spisek? – można zapytać. Oczywiście już samo to, że rządy korzystają z usług fałszerza dokumentów jest alarmujące. Bo po co to robią? Cóż… Jednym z elementów, który najmocniej spaja grupę jest wspólny wróg. A zatem trzeba było takiego wroga poszukać. Dobrze, jeśli wrogiem stanie się inna grupa, odmienna od naszej, o której stosunkowo mało wiemy i możemy jej przypisać cechy budzące w nas lęk lub obrzydzenie. Idealnie, jeśli grupa ta nie może lub nie chce się bronić, bo w rzeczywistości jest słaba. Na kogo padł wybór? Na Żydów (utożsamianych również z masonami).
Główny bohater wyniósł niechęć do Żydów z domu, w dzieciństwie dziadek opowiadał mu różne, oczywiście nacechowane negatywnie, opowieści o tym narodzie, w ten sposób zasiewając ziarno, które w dojrzałym życiu Simoniniego wykiełkowało w bardzo poważne dzieło. Umberto Eco w Cmentarzu w Pradze przedstawia sfabularyzowaną wersję powstania Protokołów Mędrców Syjonu – "dokumentu" już na początku XX w. zdemaskowanego jako fałszywy, ale który przez środowiska antysemickie wciąż (współcześnie!) jest dystrybuowany.
Eco świetnie pokazuje mechanizmy działania Uniwersalnej Formuły Spisku wyjaśnionej jednym zdaniem wyrażającym wszystko: "Ludzie wierzą jedynie w to, co już wiedzą, i na tym polega piękno Uniwersalnej Formuły Spisku."* Oparta na stereotypach wiara jest silniejsza nawet od tego, co się widzi na własne oczy – bohater widząc coś, co nie zgadza się ze znanym stereotypem, jeszcze bardziej utwierdza się w swoich uprzedzeniach dochodząc do wniosku, że Żyd jest jeszcze bardziej zakłamany niż Simonini sądził. Autor jest tak przekonujący, że jeszcze trochę i sama zaczęłabym wierzyć we wszystkie wspominane przez niego spiski.
Umberto Eco jest, i zawsze będzie, dla mnie niedoścignionym wzorem pisarza. Jego styl jest porywający i nawet kiedy zaczynałam się gubić w gąszczu francuskich nazwisk czerpałam przyjemność z samego czytania. Myślę, że dla niektórych tło historyczne może być ciężkie do przebrnięcia, ale barwne (lub wręcz przeciwnie – przedstawione w czerni nocy) opisy spiskowania powinny wynagrodzić te ewentualne niedogodności.
Dla osób interesujących się teoriami spiskowymi – pozycja obowiązkowa. A jeszcze bardziej obowiązkowa dla tych, którzy w takie teorie wierzą.
Niech podsumowaniem będą słowa kapitana Simoniniego:
"Ja chyba ich nie widziałem, ale wiem."** (podkr. moje)
PS. Pozdrawiam tych, którzy dobrnęli do końca tego elaboratu ;) Opinia powstała jako praca zaliczeniowa wspominanego przedmiotu.
* U. Eco, Cmentarz w Pradze, wyd. Noir Sur Blanc, Warszawa 2011: s. 98
** Ibidem: s. 20
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie czytam "Cmentarz w Pradze" i muszę przyznać, że czytam z ogromną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńEco jak zwykle niezawodny;-)
Chociaż masz racje, że chwilami można pogubić się nieco w gąszczu wydarzeń historycznych i trzeba czytać z wielką uwagą, zwłaszcza jeśli niewiele się wie o tym akurat kawałku historii.
Simonini jest postacią mocno interesującą i intrygującą.
Na etapie czytania, na którym jestem, jeszcze nie wiem, czy rzeczywiście ma rozdwojenie jaźni, czy też ksiądz Dalla Piccoli faktycznie istnieje.
Co ciekawe, pomimo, że Simonini jest z gruntu negatywną postacią, to jednak czuję do niego jakiś rodzaj sympatii;-)
Samą mnie to dziwi.
Ciekawa jestem czy to się zmieni i czy pod koniec książki uznam, że to postać bezgranicznie zła i lubić jej nie należy;-)
Ano zobaczymy.
Póki co, wracam do lektury,bo czyta się niezwykle smakowicie.
A dodatkowo, dzięki przywoływaniu na kratach książki postaci z powieści Dumas oraz pojawienie się jego samego, powoduje, że pewnie po skończeniu "Cmentarza w Pradze" sięgnę ponownie po "Hrabiego Monte Christo";-)))
Serdecznie pozdrawiam.
Oj, bardzo bym chciała tą książkę przeczytać. Na razie jednak ani nie mam książki, ani czasu na jej lekturę. Ale na pewno kiedyś!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Eco, a ta książka już od dłuższego czasu czeka u mnie na półce... Czas się chyba za nią "zabrać", ale jak na razie, musi poczekać, aż skończę z sesją i egzaminami.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, nawiasem pisząc. :)
Bardzo ciekawa recenzja. Lubię Eco, może nie czytałam zbyt wiele, ale to co czytałam (Imię róży, Zapiski na pudełku od zapałek, O bibliotece) podobało mi się bardzo. A Cmentarz kusi z każdej księgarnianej półeczki.
OdpowiedzUsuń@Florentyna: We mnie też Simonini budził raczej pozytywne emocje - mimo że był postacią negatywną. Takim cholernym oportunistą ;)
OdpowiedzUsuń@tetiisheri: Ja też bym przełożyła jej lekturę na później gdyby nie to zaliczenie.
@pandorcia: Dziękuję bardzo :) Aż pokraśniałam z dumy ^^
@guciamal: Ja też nie czytałam zbyt wiele autorstwa Eco, ale bardzo podoba mi się lekkość jego stylu. Strasznie mu tego zazdroszczę ;)
recenzja brzmi ciekawie, lubię styl tego autora więc jak nadarzy się okazja to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńczasem samemu trzeba poszukać okazji ;)
OdpowiedzUsuń