Muzyka duszy - Terry Pratchett

niedziela, 18 listopada 2012


Ostatnio ciągle napotykam wieści, że Terry Pratchett ma zamiar przekazać Świat Dysku swojej córce. Nie wiem czy to dobra wiadomość - podobno serial o Straży Miejskiej, który powstaje na podstawie scenariusza Rhianny Pratchett, jest dobry, ale już scenariusz do gry Mirror’s Edge był taki sobie (chociaż gra sama w sobie chyba była całkiem niezła, bo na Metacriticu ma oceny w okolicach 80). Ale póki co, mam za sobą Muzykę duszy wydaną w 1994 r. kiedy autor był jeszcze zdrowy.

Macie czasem tak, że muzyka Was porywa? Chwyta za serce, duszę, nogę… i nie chce puścić? Albo nawet zaczyna Wami sterować? Taka właśnie jest muzyka wykrokowa, która zrodziła się na Dysku. Nie jest to najbezpieczniejszy rodzaj muzyki – szczególnie, że nie skonsultowany z Gildią Muzyków. Zdaje się, że jedynym, na którego nie podziałał jej czar był Patrycjusz (i kilku magów), ale on jest raczej wielbicielem czytania partytur niż słuchania ich wykonania. A obok tego wszystkiego jest Śmierć, który po raz kolejny zaczął się zastanawiać. Kiedy Śmierć zaczyna się zastanawiać, ktoś na jakiś czas musi przejąć jego robotę i tym razem jest to Susan – jego wnuczka.

Bardzo dobrze się bawiłam przy Muzyce duszy, zdarzyło mi się uśmiechnąć czy też zaśmiać tu i ówdzie. Przy okazji zastanowiłam się też nad mechanizmem chwytania za duszę uskutecznianym przez niektóre utwory słowno-muzyczne. No i miło było odwiedzić Ankh-Morpork, miasto z klimatem (myślę, że w pewnych sytuacjach ten klimat może być zabójczy).

Właściwie nie powinnam chyba pisać o książkach Pratchetta, bo jest ich dużo i wszystkie mi się podobają. Trudno jest wyodrębnić co najbardziej, a co najmniej i jeszcze za każdym razem być przy tym oryginalną. Więc właściwie musi wystarczyć takie krótkie podsumowanie służące głównie odnotowaniu przeczytanej książki. No i oczywiście: polecam Muzykę duszy.
Share /

4 komentarze

  1. Była taki wywiad z nią, gdzie narzekała, że scenariusz do Mirror's Edge został baaardzo obcięty już po tym jak go skończyła. Przez to podobno wyszło z niego nie do końca to co planowała. Historia miała być dłuższa, bogatsza itd, ale nie zmieściło się to w grze.
    Tak ją tylko bronię, trochę podświadomie, bo mam ogromną nadzieję, że uda jej się utrzymać Discworld na równie wysokim poziomie na jakim był do tej pory.
    Co do książki, to jedna z moich ulubionych, obok wszystkich pozostałych, w których pojawia się Śmierć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słyszałam, że została zaproszona do tej gry już pod koniec jej powstawania, tzn. jak już właściwie prawie wszystko było gotowe, więc nie miała się za bardzo jak wykazać. No cóż, zobaczymy jak to będzie wyglądało. Zastanawiam się też, czy Świat Dysku w ogóle powinien zostać komukolwiek przekazany. Od początku było to dzieło jednej osoby i pod pewnymi względami może tak powinno zostać. Sama nie wiem.

      Usuń
  2. Dotychczas miałam jedno nieudane spotkanie z tym autorem, ale zaciekawił mnie motyw muzyki w tej książce. W sumie sam pomysł na fabułę jest niezły. Może powinnam dać Terry'emu szansę? Zobaczymy! ;)

    OdpowiedzUsuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo