Opinii miało nie być, bo miało być zawieszenie bloga. Ale jakoś nie mogę. Nie potrafię. Dlatego jeszcze ten jeden raz… A potem się zobaczy ;)
Zwykłe prawo zwykłych ludzi nie docierało na Sycylię. Na Sycylii prawo należało do Rodziny. Takie realia pobudzają wyobraźnię również dzisiaj. Bo czy wyobrażacie sobie, że na przykład ktoś coś Wam ukradł, a Wy nie idziecie z tym na policję, wręcz milczycie jak zaklęci? Zamiast tego udajecie się do najpotężniejszej osoby w okolicy, która, mówiąc oględnie, nie zawsze prowadzi czyste interesy. Osoba taka obiecuje zemstę w Waszym imieniu, w zamian zostajecie jej Dłużnikami. Kto czytał Ojca Chrzestnego albo oglądał film Coppoli wie o czym mowa.
Akcja Sycylijczyka osadzona jest "wśród" akcji Ojca Chrzestnego – w końcowej fazie pobytu Michaela Corleone na Sycylii. Ale to nie on jest głównym bohaterem. Salvatore Guiliano, bo o nim mowa, jest synem ludzi, którzy kiedyś pracowali w Stanach dla dona Corleone, ojca Michaela. Mężczyzna ma teraz pomóc Turiemu dostać się do Ameryki gdzie nie będą go ścigać sycylijskie władze. To taki tamtejszy Robin Hood – zabierał bogatym, żeby oddać biednym. A że metody miał może mało rycerskie… No cóż, taka okolica. Jeśli ty nie strzelisz, ktoś strzeli do ciebie. A potem musisz uciekać (o ile nie oberwałeś /-aś).
Książka wciąga, nie pozwala się oderwać. Może to kwestia tego, że ja po prostu lubię takie trochę gangsterskie klimaty, sensację i strzelanie – ale nie w nadmiarze. I tego dostarczył mi Puzo. Zachował klimat Ojca Chrzestnego. Jest tak, jakby czytało się jedną książkę – i bardzo dobrze, skoro jedna dzieje się w tym samym czasie co druga. Chociaż opowieść jest zupełnie odrębna.
Polecam. Chociaż jeżeli należycie do fanów / fanek tzw. literatury kobiecej (czyli obyczajowej o miłości) Sycylijczyk może Wam nie podejść. Niby jakiś romans się znajdzie, ale częściej jednak strzelają.
PS. A propos strzelania i sensacji – oglądaliście już Skyfall (czyli tzw. nowego Bonda)? Mnie się bardzo podobał – choć nie tak bardzo jak Casino Royale. A tutaj macie piosenkę:
Nie czytałam jeszcze żadnej książki Puzo, ale mam w planach :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa czytałam 3 i jak na razie się nie zawiodłam ;)
UsuńMam słabość do Puzo, czytałam Ojca chrzestnego (podobał mi się) i Rodzinę Borgiów (bardzo, bardzo mi się podobała). Sycylijczyka też mam w planach. A dlaczego chcesz zawiesić bloga :(
OdpowiedzUsuńChyba zmęczenie materiału i takie dziwne wrażenie, że formuła się wyczerpała. Ale, jak widać, jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji ;) Może chwilowy oddech pozwoli nabrać nowych chęci do pisania.
UsuńJeeeeny! Ja uwielbiam Maria Puzo! Kocham jego twórczość! :D Tej jeszcze nie czytałam, ale na pewno to zrobię :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten entuzjazm ;)
UsuńDołączyłam do zabawy Liebster Blog i przyznałam Twojemu blogowi nominację. Zapraszam: http://bukowniczek.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńHej, nominowałam Cię do zabawy Liebster Blog :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, jakoś nie pomyślałam ^^" Co dziwne, bo w recenzjach zawsze się z tym pilnuję. I już zmieniam moją odpowiedź.
OdpowiedzUsuń