Prawiek i inne czasy - Olga Tokarczuk (audiobook)

środa, 12 grudnia 2012


Czyta: Maja Ostaszewska
Długość: 519 minut (ok. 8,5 h)

Kolejna książka, której fragmenty mieliśmy w podręczniku do polskiego w liceum i choć pamiętam, że wtedy mi się nie spodobała, to jednak wciąż miałam ją gdzieś z tyłu głowy. A ponadto - mój pierwszy audiobook. Czy to była udana przygoda? Chyba tak, chociaż mam też takie niejasne uczucie, że ktoś mi coś zabrał – jakąś przyjemność z „osobistego” czytania. Dziwnie się czuję z tym, że to Maja Ostaszewska w pewnym sensie przeczytała książkę za mnie… (Hm, tak sobie teraz myślę, że jednak miałam już do czynienia z audiobookiem. Kiedyś byłam w posiadaniu kasety magnetofonowej z nagraną Karolcią Marii Krüger.)

Prawiek to wioska gdzieś na kielecczyźnie i choć można ją bardzo szybko obejść – leży w środku wszechświata. Tam splatają się losy dwóch rodzin, Boskich i Niebieskich, a akcja obejmuje czas mniej więcej od I wojny światowej do lat, chyba, 70. Trudno powiedzieć kto jest głównym bohaterem, bo każdy ma tam swój Czas: i Michał Boski, walczący na frontach I wojny światowej, i Genowefa, jego żona, i Misia, ich córka, i Paweł, mąż Misi, a także dziedzic Popielski oraz wiele innych postaci. Każdy przeżywa życie na swój sposób, odkrywając różne tajemnice istnienia, nie zawsze te miłe – szczególnie, że czasy też nie były lekkie. Gdzieś przeczytałam, że powieść zaliczana jest do nurtu realizmu magicznego i może nawet coś w tym jest, ale nie przesadzałabym z jednoznacznym „przyklejaniem” tego określenia do prozy Tokarczuk.

Teraz napiszę coś, za co mogłyby polecieć gromy na moją głowę, gdyby zaglądało tu więcej osób (i co mogłoby potwierdzić magiczny realizm): (kontrowersyjna myśl) książka Prawiek i inne czasy przywodziła mi na myśl Sto lat samotności Marqueza (/kontrowersyjna myśl). Ja wiem, dwie różne książki, napisane w różnych czasach, w różnych miejscach i kulturach. I może nawet niespecjalnie podobne. A jednak!

Książka o życiu, które każdy musi przeżyć sam od początku do końca. Nie jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna, a jednak wciągająca. Słuchałam jej przy gotowaniu (sic!), dzięki czemu zajęcie miały i ręce, i umysł. Wiadomo, że czasem myśli gdzieś uciekają, szczególnie kiedy trzeba skupić się na przepisie, ale wydaje mi się, że fabuła była na tyle zajmująca, iż całkiem sporo udało mi się zapamiętać. Tylko wciąż nie mogę się pozbyć tego uczucia, że coś mnie ominęło…

A co do samej wersji audio – Maja Ostaszewska dała radę, chociaż nie podobała mi się jej interpretacja niektórych postaci, szczególnie tych, które miały coś krzyczeć. Poza tym było w porządku.

Z pewnością nie zamienię tradycyjnej książki na audiobooki, ale już wiem, że stanowią ciekawą alternatywę dla słuchania muzyki podczas gotowania (oczywiście upraszczam).

Za udostępnienie audiobooka dziękuję księgarni Audeo.pl.

P.S. Informacja od wspomnianej księgarni:
„W poniedziałek, 26 listopada, miała miejsce premiera  audiobooka  „Trzy mądre małpy” Łukasza Grassa czytanego przez Bartłomieja Topę. Będzie to pierwszy tytuł z cyklu „Audiobiblioteki sportowca”, do którego dołączą kolejne.

To osobista historia człowieka, który postanawia coś zmienić w swoim życiu.

Audiobook dostępny jest w wersji CD oraz pliku”.

Tak, teraz możecie powiedzieć, że się sprzedałam :P
Share /

4 komentarze

  1. Planuję podejście do tej autorki. Ale póki co mam z nią nie po drodze.
    Poza tym u mnie jest konkurs, który zorganizowałam z Audeo, więc jak masz ochotę to zapraszam po szczegóły to notki z ostatniego poniedziałku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam z nią bardzo długo nie po drodze, ale jak już się zeszło, to spotkanie było całkiem w porządku.

      Usuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo