Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków - Dorian Malovic, Juliette Morillot

wtorek, 3 maja 2016


Przyznaję, że oczekiwałam szokujących relacji, które pozwoliłyby mi kręcić z niedowierzaniem głową. Przyznaję. I już na wstępie zostałam poinformowana, że tego w tej książce nie znajdę.

W zamyśle autorów Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków miało zawierać relacje świadków świeżo po ucieczce, czyli takich, którzy jeszcze nie nauczyli się odpowiadać na pytania dziennikarzy zgodnie z oczekiwaniami zachodniej prasy, którzy jeszcze nie podkręcają swoich wspomnień, aby w przekazie wyostrzyć przeżytą traumę. To relacje osób, które bardzo często chciałyby wrócić do Korei Północnej i wierzą, że to się stanie jak tylko zarobią trochę pieniędzy na leki lub jedzenie dla rodziny.


Dostajemy zatem zwykłe historie zwykłych ludzi, którzy wyrwali się z Korei Północnej, z głodu, z groźby obozów pracy - chyba że dadzą się złapać i zostaną deportowani, wtedy wszystko wróci. Ale Korea Południowa, do której część uciekinierów się udaje, stara się zapewnić im szansę funkcjonowania w demokratycznym społeczeństwie, aczkolwiek można sobie wyobrazić, że w pewnym sensie Koreańczycy z Północy są traktowani jak obywatele "gorszej kategorii". Możemy się oburzać, ale przecież wszędzie tak traktuje się uchodźców - łącznie z Polską. Trzeba też pamiętać, że książka francuskiego duetu powstała ponad 10 lat temu (w 2004 r.), jeszcze za rządów Kim Dzong Ila, a od jego śmierci upływa już piąty rok. Czy coś się przez ten czas zmieniło w Korei Północnej? Trudno powiedzieć…


Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków mnie nie zachwyciło - i nie chodzi tylko o brak sensacji. Język, którym została napisana książka jest niezbyt barwny, przez co czyta się trochę jak "nieobrobione" wypowiedzi rozmówców dziennikarzy. To oczywiście może być problem tłumaczenia - albo pierwotnego, z koreańskiego na francuski, bo autorzy podobno rozmawiali z Koreańczykami w ich ojczystym języku, albo z francuskiego na polski. Albo, rzecz jasna, jest to mieszanka tych dwóch. Jeśli jednak interesuje Was sytuacja w tamtym rejonie świata, to na pewno warto się zapoznać z tą pozycją, bo wciąż są to relacje osób, które przeżyły coś, co my znamy tylko z jakichś szczątkowych relacji medialnych.

Niech to będzie puenta


Share /

2 komentarze

  1. Z Twojego opisu książka wydaje się być naprawdę warta przeczytania. To ważny i ciekawy temat. Mam nadzieję, że uda mi się po nią niedługo sięgnąć.:)

    OdpowiedzUsuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo