
Dlaczego ludzie przekazując sobie przepisy tak często zapominają o tym, aby przypomnieć, że do dania potrzebna jest sól? Wszystkim ta przyprawa wydaje się oczywista, zauważana dopiero kiedy jej zabraknie.
"Sól i szafran" to opowieść o niepowtarzalnych smakach i zapachach kuchni subkontynentu, ale przede wszystkim o ludziach. To losy rodziny Dard-e-Dil, które wpisane są w historię Indii i Pakistanu, a która to rodzina odczuwa tylko jeden zasadniczy lęk - przed nie-całkiem-bliźniętami. Historię rodu poznajemy z perspektywy jednej z najmłodszych jego członkiń, Aliyi. Najmłodszych w sensie pokoleniowym. Ród należy do jednej z najwyższych klas tamtego społeczeństwa, nie do pomyślenia jest zatem, aby połączyć jego krew z krwią kogoś niższego stanu. Czy aby na pewno?
Opowieść napisana lekkim piórem, zabawna. I tak naprawdę nieważne w jakiej części globu rozgrywa się akcja - jest uniwersalna. Problem? Tłumaczenie. Główna bohaterka pozwala sobie od czasu do czasu na zabawy słowem. Angielskim słowem. Przykład: humorzasta krowa - moody cow - moo-dy cow - muu-horzasta krowa. Musicie przyznać, że humor trochę traci.
Bardzo przyjemna książka, pełna ciepłych i zabawnych opowieści z życia starszych i młodszych Dard-e-Dilów, ale nie stroniąca też od trudniejszego tematu jakim jest podział (kastowość) społeczeństwa. Polecam z czystym sumieniem.