Po pogrzebie - Agatha Christie

środa, 20 października 2010


Z twórczością Agathy Christie jest trochę jak z pisarstwem Terry'ego Pratchetta (albo odwrotnie) - chyba wszystko już na jego temat zostało powiedziane lub napisane. I wszyscy wiedzą, że to wybitni pisarze (wcale nie trzeba tworzyć tzw. wysokiej kultury / literatury, żeby być wybitnym - moim zdaniem oczywiście).

Ale muszę przyznać, że "Po pogrzebie" mnie nie zachwyciło. Jest dobre, rewelacyjnie się czyta, intryga jak zwykle zbudowana po mistrzowsku, ale jednak czegoś brakuje.

Oto umiera Richard Abernethie, najstarszy członek znamienitego rodu. Na jego pogrzebie zjawiają się ci członkowie rodziny, którzy mogą. A po pogrzebie zbierają się w olbrzymim domu należącym do rodu, a w którym ostatnio mieszkał sam Richard. Dowiadują się jak został podzielony majątek wuja (brata, szwagra), a poza tym jedno z nich zasiewa w pozostałych ziarno zwątpienia - co prawda Richard był chory, ale co jeśli ktoś pomógł mu uwolnić się od tego łez padołu? Niedługo potem ta osoba zostaje zamordowana.

No i niby wszystko ok, ciekawy pomysł i ciekawe rozwiązanie. Pojawia się nawet Herkules Poirot. Może problem tkwi właśnie w tym - detektyw jest już starszym panem na emeryturze. I, choć śledztwo prowadzi jak zawsze, to jakby go mniej. Dla mnie jest to pewien minus.

Nie na tyle duży jednak, żeby skreślać tę książkę. Jestem fanką kryminałów Agathy Christie i myślę, że wielu współczesnych pisarzy chciałoby napisać książkę na poziomie jej słabszych pozycji. Wciąż im się to nie udaje, a mimo to są czytani. "Po pogrzebie" to proza słabsza - ale tylko w porównaniu do innych utworów autorki.

Share /

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo