
Nawet jeśli nie czytaliście ani nie oglądaliście "Ojca Chrzestnego" to z pewnością kojarzycie to dzieło o włoskiej mafii. "Rodzina Borgiów" jest ostatnią książką, która wyszła spod pióra autora losów Vita Corleone. Żeby nie było wątpliwości - znakomitą książką.
Akcja powieści toczy się w renesansowych Włoszech w czasach papieża Aleksandra VI. Stanowisko to sprawował Rodrigo Borgia. Dlaczego zatem książka nosi tytuł "Rodzina Borgiów"? Bo Rodrigo miał czworo dzieci (tak naprawdę miał ich więcej, ale tylko czwórka urodzona przez Vanozzę miała dla niego znaczenie). Zresztą posiadanie dzieci przez dostojników Kościoła nie było wtedy w żaden sposób piętnowane.
Czytając "Rodzinę Borgiów" jesteśmy świadkami przenikania się fikcji i prawdy. A raczej domysłów autora i zdarzeń historycznych. Mimo że powieść jest osnuta na rzeczywistych wydarzeniach to przecież nie możemy mieć pewności co do niepotwierdzonych szczegółów.
Mario Puzo uważał rodzinę Borgiów za pierwszą w historii mafię. Rodrigo, jak rasowy don, dbał o interesy klanu, ale wymagał posłuszeństwa i lojalności. Nie miał oporów, aby posunąć się do ostatecznych rozwiązań jeśli w grę wchodziła możliwość zachwiania władzy jego i jego dzieci. Trucizny, garoty, sztylety - to wszystko było w powszechnym użyciu. Ale papież Aleksander był też wrażliwy (u Puzo, nie wiem jak w rzeczywistości) na szczęście swoich potomnych. Lukrecję wyzwolił z więzów małżeństwa, które nie dawało jej szczęścia (tym bardziej, że związek ten przestał służyć celom papieża), a Cezarowi pozwolił zrzucić odzienie kardynała i stać się żołnierzem. Los najstarszego syna, ukochanego Juana, skłonił Aleksandra do podjęcia działań w kierunku reform Kościoła. Najmniej kochał Jofre, najmłodszego syna, nie był nawet pewien czy chłopak rzeczywiście został przez niego spłodzony.
"Rodzina Borgiów" jest trzecią książką w historii, która dostała ode mnie "szóstkę" w biblioNETce i 5 gwiazdek na LubimyCzytać. Jest fantastyczną fabularyzowaną opowieścią o tamtych czasach. Wśród postaci drugoplanowych pojawiają się np. Niccolo Machiavelli czy Leonardo da Vinci, co też dodaje powieści smaku. Myślę, że zdecydowana większość czytelników będzie usatysfakcjonowana po zamknięciu ostatniej strony powieści. Szczerze polecam.