Romans historyczny z saksońsko-normańskimi bitwami II poł. XI w. w tle.
Tła historycznego może nie będę specjalnie przybliżać, bo zupełnie nie znam XI-wiecznej historii Anglii i boję się, że mogłabym coś przekręcić lub gdzieś się zaplątać. Istotne natomiast jest to, że osią całej opowieści jest rodząca się miłość między normańskim dowódcą, a młodą Saksonką. I na tym właściwie mogłabym zakończyć opis fabuły, bo któż z nas nie czytał "Romea i Julii"? No dobrze, to tak bazowo. Bo w szczegółach "Zdobywca" jednak nieco się różni od szekspirowskiego dramatu. Tutaj np. komplikację stanowi fakt, że Rolf, Norman, poślubił przyrodnią siostrę Ceidre, Saksonki. Ale wiadomo, że przez dziesięć wieków nieco w pojęciu moralności i etyczności się zmieniło i teraz małżeńska niewierność jest trochę bardziej napiętnowana. Właściwie to wtedy chyba w ogóle nie była, bo w końcu kobieta żadnych praw nie miała, a pan i władca we dworze to pan i władca.
Dosyć rozważań o nieoryginalnej fabule. Przejdźmy teraz do spraw dotyczących warsztatu. Gdyby to była videorecenzja, teraz zaległaby kłopotliwa cisza. Rzekłabym, że językowo "Zdobywca" jest mizerny. Jak wspomniałam na początku - jest to romans. I jak na romans przystało, jest tu sporo "dzikiej namiętności". Ale kiedy po raz kolejny czytałam o "pulsującym organie sterczącym aż do pępka"... Sami rozumiecie. Już kiedyś pisałam, że bawią mnie sceny seksu w kryminałach. Wygląda na to, że w romansach też, a w tych drugich są zdecydowanie bardziej uzasadnione.
A jednak coś w tej książce było. Nie potrafię powiedzieć co. Może zamkowy klimat, ale tak naprawdę wydaje mi się, że opis, którego dokonała autorka nie do końca pozwalał umiejscowić akcję w średniowieczu. Równie dobrze mogłyby to być czasy późniejsze (musieliby się zmienić jedynie historyczni dowódcy). A może była to druga warstwa fabuły - ta, która nie dotyczyła bezpośrednio romansu, a stanowiła jego tło. Zazdrosna żona Rolfa, uległy mąż Ceidre albo jej bracia obmyślający w ukryciu spisek.
"Zdobywca" zostawił po sobie głównie rozbawienie.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz