Jeszcze 3 lata temu nie wiedziałam o Łodzi nic poza tym, że najsłynniejszą ulicą jest Piotrkowska, a najsłynniejszą szkołą "filmówka". Od tego czasu moje horyzonty się poszerzyły, od kilku miesięcy mieszkam w tym mieście i zdążyłam je nieco poznać.
"Spacerownik Łódź Filmowa" to kolejny z serii przewodników wydawanych przez "Gazetę Wyborczą". Autorzy tym razem przybliżają historię miejsc związanych z filmem - gdzie filmy powstawały, były wyświetlane, jak również miejsc, które w filmach wystąpiły albo gdzie filmowcy chodzili się odprężyć po całym dniu zdjęć.
Najpierw spacer po Ziemi Obiecanej, czyli miejscach, w których powstawał film Andrzeja Wajdy o łódzkim przemyśle włókienniczym. Myślę, że nikomu nie trzeba przypominać kanwy tego przedsięwzięcia. Od siebie mogę powiedzieć, że warto przeczytać powieść Reymonta, ale też obejrzeć film. A potem wybrać się na przechadzkę po starych łódzkich fabrykach.
Dalej autorzy zapraszają nas do Muzeum Kinematografii z siedzibą w pałacu Karola Scheiblera (pl. Zwycięstwa 1), a potem na łódzkie plenery filmowe. Tutaj alfabetycznie uszeregowali ulice, przy których znalazły się obiekty uznane za warte sfilmowania w całej powojennej historii polskiego kina. Aż dziw bierze, że z okna jednej z kamienic w filmie można było zobaczyć Bałtyk (morze, nie kino), a wnętrze innego budynku zagrało turecki buduar.
Ostatni rozdział Spacerownika to historia Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera oraz, oczywiście, spacer po niej. Przybliżono też sylwetki najbardziej znanych absolwentów szkoły oraz przedstawiono jej plany na przyszłość.
Jak zwykle Spacerownik jest pełen szczegółów i ciekawostek, które być może trudno byłoby znaleźć gdzie indziej. Zamieszczono mnóstwo zdjęć zarówno archiwalnych jak i współczesnych, mnóstwo fotosów z wielu filmów. Widać, że historia filmowej Łodzi jest bogata - tym bardziej boli przeniesienie do innego miasta festiwalu Camerimage. Mój jedyny zarzut do przewodnika to czcionka. O ile w normalnych książkach nie zwracam na to uwagi, o tyle tutaj uważam to za ważne. Tekst jest za mały, a litery, którymi zapisano główną treść, są za "cienkie". Do tego czcionka jest szeryfowa, co całkowicie utrudnia czytanie. Litery w ramkach lub użyte do zaznaczania cytatów z czyichś wypowiedzi są ok, ale cała reszta jest beznadziejna, męczy wzrok.
Dla wielbicieli Łodzi oraz wielbicieli polskiego filmu ten Spacerownik powinien być niezbędnikiem.
Nie przepadam za tym miastem, byłem tam raz w żyiu i jakoś niezbyt dobrze wspominam ten pobyt.
OdpowiedzUsuńA co widziałeś? Albo raczej co Cię zniechęca do Łodzi?
OdpowiedzUsuńMówisz, że warto się zainteresować tą częścią? Ja jak na razie miałam do czynienia tylko z dwoma pierwszymi Spacerownikami i bardzo je lubię. Na radarze mam jeszcze Łódź żydowską, a teraz dodatkowo ten...
OdpowiedzUsuńBo ja dla odmiany Łódź lubię. :)
Polecam jeszcze album Brajtera ze zdjęciami Łodzi - z jednej strony archiwalne, z drugiej współczesne. Przy oglądaniu człowiek się czuje jakby bawił się w szukanie różnic na obrazkach ;)
OdpowiedzUsuńJa też lubię Łódź - stała się dla mnie alternatywą od zatłoczonej i dusznej Warszawy.