Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafón

niedziela, 2 września 2012

Carlosa Ruiza Zafóna chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. A przynajmniej nikomu kto nazywa siebie „molem książkowym”. Zresztą na moim blogu również niejednokrotnie już pojawiały się opinie na temat jego książek. Nie pisałam jednak jeszcze o książce, od której zaczęła się moja przygoda z tym pisarzem i od której chyba zaczęła się kariera jego powieści w Polsce. Panie i Panowie – oto „Cień wiatru”.

Pierwszy raz czytałam tę historię jakieś 4 lata temu, ale wtedy jeszcze nie miałam bloga. Pamiętam, że opowieść mnie zauroczyła. Czy było tak i tym razem?

„Cień wiatru” to książka o książkach. A właściwie o jednej książce z innymi w tle. Główny bohater, Daniel Sempere, jest synem barcelońskiego księgarza i antykwariusza. To ojciec zabiera go po raz pierwszy do miejsca nazwanego Cmentarzem Zapomnianych Książek, aby tam wybrał sobie jeden wolumin, którego będzie strzegł i któremu przywróci życie. Chłopak błądząc po labiryncie półek od góry do dołu zastawionych książkami wybiera ten, który jak gdyby właśnie na niego czeka – jest to, ni mniej, ni więcej, tytułowy „Cień wiatru” autorstwa niejakiego Juliana Caraksa. Daniel miał wtedy 10 lat.

W ten sposób rozpoczyna się historia, która trzyma w napięciu do samego końca. Daniel próbuje dowiedzieć się czegoś o autorze książki, ale nie jest to tak łatwe jak mogłoby się wydawać (szczególnie w dobie Internetu, w której żyjemy, akcja powieści natomiast toczy się w latach 50. XX w.). Im bardziej zagłębia się w tajemnicę pisarza, tym trudniej jest się zatrzymać i dać temu spokój – nawet jeżeli dostaje wyraźne sygnały, że powinien. Okazuje się, że znaleziony przez chłopaka egzemplarz jest ostatnim z ocalałych, więc być może posiadanie go nie jest takie bezpieczne jak w przypadku innych książek. A dodatkowo zaczynają się odzywać głosy z przeszłości Caraksa i elementy należące również do codzienności Daniela i jego bliskich niepokojąco składają się w całość.

Strasznie boję się spoilerów, dlatego piszę w tak niezrozumiały sposób o fabule. A tak poza tym powieść jest wciągająca i, moim zdaniem, lepsza od pisanych przez Zafóna wcześniej (choć w Polsce wydawanych później). Intryga jest zbudowana w ciekawy sposób i nie potrzebuje żadnych nadprzyrodzonych sił, żeby cokolwiek wyjaśniać. Generalnie nie mam nic przeciwko siłom nadprzyrodzonym w książkach, ale co za dużo, to niezdrowo. Wiecie, „Cień wiatru” to czytadło – nie powiem, żeby fabuła wpłynęła jakoś znacząco na moje życie. Ale jest to czytadło na poziomie. Wasza inteligencja nie powinna czuć się w żaden sposób dotknięta takim czytadłem.

A zatem życzę miłego poznawania tajemnic Cmentarza Zapomnianych Książek (jeśli ktoś jeszcze nie czytał). No i przyjemnego powrotu do szkoły tym, których to dotyczy ;)
Share /

4 komentarze

  1. Mam w planach kilka książek Zafona - jeszcze nie miałam okazji się z nim zakolegować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy Ci się spodobają ;) Dla mnie te późniejsze są lepsze (chociaż nie czytałam jeszcze najnowszej).

      Usuń
  2. "Cień wiatru" to zdecydowanie moja ulubiona książka Zafona. Z reguły nie lubię książek o książkach (ani filmów o filmach i w ogóle takiej meta-twórczości), ale "Cień wiatru" naprawdę był wciągający. I wysoko postawił poprzeczkę kolejnym wydawanym w Polsce utworom Zafona - być może nieco za wysoko, bo jednak popularna jest wśród czytelników opinia, że kolejne książki nie dorównały "Cieniowi...".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem jednym z tych zawiedzionych czytelników (czytelniczek). Te wcześniejsze książki, moim zdaniem, były ok, ale bez takiego zachwytu w jaki wprawiło mnie pierwsze czytanie "Cienia wiatru".

      Usuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo