Po MFKiG 2012

niedziela, 7 października 2012


Tegoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi dla mnie ograniczyła się głównie do tego drugiego członu. Jeśli chodzi o komiksy to jedynie przeszliśmy się wśród stoisk wydawców oraz, rzecz jasna, uczestniczyliśmy w wieczornej gali, na której wręczano festiwalowe nagrody, a potem oglądaliśmy wybory Miss Festiwalu. Tzn. głównie ja oglądałam, bo quaz zajęty był rozmawianiem z różnymi znajomymi, których spotykamy raz w roku – przy okazji MFKiG właśnie.

Strefa Gier to w tym roku nie tylko turnieje bijatykowe, ale również interesujące panele. Nasz maraton zaczęliśmy od wystąpienia Maćka Makuły (Von Zay) – „Gadanie o gadaniu o grach na przestrzeni wieków”. Szkoda, że prelegent się niespecjalnie przygotował, ale widownia chyba i tak była zadowolona. A była liczna na tyle, że nie wszyscy zmieścili się w salce przeznaczonej na wystąpienia ludzi związanych z grami. Również w kwestii nagłośnienia nie było najlepiej – występujący musieli polegać na sile swoich płuc. Natomiast wracając do meritum, Maciek przez godzinę gadał o różnych rzeczach, ale gdyby ktoś poprosił mnie o streszczenie, to raczej nie wiedziałabym co powiedzieć.

Potem przyszła pora na Krzyśka Gonciarza, który przygotował panel pt. „Chcę pisać o grach! – praca w gamingowych mediach”. W przeciwieństwie do Makuły, Gonciarz się przygotował. Ale jak dla mnie trochę przynudzał. Może dlatego, że ja nie pragnę pracować w mediach growych.

Następny był panel „Dlaczego gry video są bez sensu i co możemy z tym zrobić” Adriana Chmielarza, do niedawna z People Can Fly (zrobili m.in. Bulletstorma). Wystąpienie całkiem interesujące, bo z punktu widzenia gościa, który zajmuje się tworzeniem gier. Przyznam jednak, że atmosfera zaczęła się zagęszczać i nie mogłam się skupić na tym co facet miał do powiedzenia. Wiecie, mała sala, duże stężenie ludzi (głównie płci męskiej)… Dobrze, że miałam miejsce siedzące (na pierwszym wystąpieniu nie dało rady usiąść).

Po tej prelekcji postanowiliśmy przejść się po giełdzie i wybrać się na obiad, na którym to obiedzie znajomy prawie zaczął mnie popędzać, żebym szybciej jadła, bo nie zdążymy na „Plastic Demoscene Group – od demosceny do Santa Monica”. Jeżeli będę miała wrzody – wiem przez kogo ;) Ale warto było trochę przyspieszyć zawijanie widelcem, bo wystąpienie Michała Staniszewskiego z Plastic było świetne. Przygotował mnóstwo filmików, które pokazywały czym zajmuje się demoscena, zaprezentował też najnowszą produkcję, która, przynajmniej na mnie, zrobiła fajne wrażenie.

Ostatni panel – „Czym się różnią gry indie?” – przygotował Sos Sosowski, gość od McPixel. Facet jest pozytywnie zakręcony i ma bardzo dużo energii, która udzieliła się publiczności. Fajnie jest patrzeć na ludzi, których jara to czym się zajmują. Jego wystąpienie było pyszną wisienką na torcie :)

Mniej więcej o 19.00 wyruszyliśmy w kierunku klubu Wytwórnia, w którym odbywała się wspomniana już gala. A po gali i częściowo po afterparty (tzn. wyszliśmy przed końcem) wyruszyliśmy z zebraną ekipą na after-afterparty do jednego z pubów w okolicach Piotrkowskiej. I takim oto sposobem ludzie z Łodzi, Warszawy, Krakowa i Szczecina znaleźli się w The Eclipse Inn, pubie z fajna muzyką puszczaną nieco zbyt głośno.

Pełen wrażeń dzień z bardzo sympatycznym jego zwieńczeniem :)



Share /

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo