Dym i lustra to lektura specyficzna. Składają się na nią opowiadania, które Gaiman pisał w latach 80-tych głównie do różnych antologii, a tutaj zostały pozbierane i wydane jako oddzielna książka.
Książka dziwna, nieco koszmarkowa, często tchnąca horrorem. Wiadomo, autor Panem jest i Władcą na swoim poletku, ale mnie chyba nie podeszły jego opowiadania. Poza trzema – jedno stworzone jako prezent ślubny (nie wręczony) o pewnym małżeństwie, które czytało historię swojego życia, drugie o starszej kobiecie, która w sklepiku ze starzyzną kupiła Świętego Graala, a trzecie o aniołach. Pozostałych nie mogłam czytać przed snem.
Były też momenty, w których musiałam sobie przypominać, że czytam Gaimana, a nie Jonathana Carrolla – jakiś taki podobny styl miewają najwyraźniej.
Fajnym pomysłem było umieszczenie komentarzy autora dotyczących każdego opowiadania. Dzięki temu wiadomo dlaczego (i dla kogo) powstało, z czym się wiąże, ewentualnie gdzie szukać inspiracji pisarza. Szkoda jednak, że wszystkie te notki zostały zebrane na początku, a nie bardziej logicznie – przed każdym utworem, którego dany opis dotyczy. Myślę, że taki wstęp wpłynąłby korzystnie na odbiór opowiadań, choć nie twierdzę, że coś by to zmieniło w moim na nie spojrzeniu.
Czy warto przeczytać? Pewnie warto jeśli jest się fanem Neila Gaimana. Jeśli się nie jest, a chce się poznać jego twórczość, to zdecydowanie lepiej sięgnąć po coś innego, a Dym i lustra ominąć (szerokim) łukiem. I to nie jest tak, że żałuję czasu, który poświęciłam na czytanie tego zbioru, ale to nie jest lektura obowiązkowa.
PS. A tutaj informacja od Warszawskiej Firmy Wydawniczej (raczej dla tych, którzy mieszkają w Gdańsku lub okolicy):
"Zapraszamy na spotkanie z Dariuszem Eckertem, autorem m.in. "Kamienicy" i "Króla Pafnucego". "ExPert" będzie się spowiadał Pawłowi "Konjo" Konnakowi ze swoich literackich i pozaliterackich wybryków.
03.01.2013, g. 19.00, CSW Łaźnia, ul. Jaskółcza 1, Gdańsk
Wstęp wolny."
O książce Dariusza Eckerta pisałam tutaj: klik
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz