Po MFKiG 2013

poniedziałek, 7 października 2013


Weekend dobiegł końca, a wraz z nim 24. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. W tym roku w nowym miejscu i bez oficjalnego afterparty.

W nowym miejscu - czyli w Atlas Arenie. Oczywiście mam na myśli tę główną część, bo wystawy odbywały się w różnych lokacjach. Ciekawa jestem jak organizatorzy oceniają Arenę, czy to rzeczywiście był dobry wybór. W zeszłym roku rzeczywiście bywało ciasno, w tym roku w niektórych przejściach wcale nie było lepiej.

Chyba nie muszę mówić, że dla fanów komiksów atrakcji jest co roku moc? Spotkania ze znanymi twórcami, możliwość otrzymania autografu (w tym roku były jakieś systemy kolejkowe podobno), giełda, warsztaty dla dzieci… Mam wrażenie, że festiwal cieszy się coraz większym zainteresowaniem ze strony rodziców - podoba mi się ten trend. Poza tym kręciło się trochę cosplayerów, a na płycie można było wziąć udział w turniejach growych (chociaż na to trzeba się wcześniej zapisać), ale też pograć w planszówki. Ta analogowa forma rozrywki rzeczywiście cieszyła się sporym zainteresowaniem.

W sobotę wpadliśmy tylko na chwilę po południu - zobaczyć jak wszystko wygląda, jak dużo ludzi przyszło, rozejrzeć się tu i ówdzie. Wiedzieliśmy, że nie ma żadnej "centralnej" imprezy wieczorem, a poza tym nie spotkaliśmy zbyt wielu znajomych, więc, jak starzy ludzie, wróciliśmy do domu obejrzeć Strażników (Watchmen). Całą merytoryczną część grową przeniesiono na niedzielę, więc stawiliśmy się w sali C w samo południe. Dwa pierwsze wystąpienia pominęliśmy, bo były mało interesujące lub za wcześnie. O 12.00 natomiast swoją prezentację miał Michał Staniszewski z Plastic (w zeszłym roku też był, wtedy mówił o demoscenie) - czarował nas tematem niegier (w pewnym przeciwieństwie do gier). Nie znam się, pierwszy raz słyszałam, że to jest oddzielna, hm, grupa? dziedzina? Ale przyjemnie się słuchało. Następny w kolejce był pan z Wastelands Interactive i jego wystąpienie "Moda, trend czy rewolucja. Czy Kickstarter zmienia świat?". Konkluzja była taka, że Kickstarter nie jest modą, jest trendem, ale świata nie zmienia. Może warto dodać, że akurat owo studio na Kickstarterze odniosło sukces.

Potem zrobiliśmy sobie przerwę. Postanowiliśmy zjeść obiad i wrócić na 16.00, żeby posłuchać jak Bartłomiej Kluska będzie mówił o "bit ludziach", którzy tworzyli gry indie w PRL-u. Właściwie wtedy wszystkie gry, a już szczególnie w Polsce, były indie. To wystąpienie było najbardziej teoretyczne ze wszystkich, które oglądaliśmy. Ale o czym tu dyskutować skoro facet przedstawił fakty z przeszłości i kilka sympatycznych anegdotek? Następny w kolejce był Sos Sosowski, który w ubiegłym roku opowiadał o swoim McPixelu, a w tym… o pikselu w ogóle i o tym, że współczesne gry hardo nawiązują do pikselowej przeszłości. Ciekawostką było hipsterskie przygotowanie prezentacji na dyskietkach, z których slajdy wczytywały się z prędkością 27 sekund każdy. Ale tak sobie myślę, że to nawet do niego pasuje… ;) Na samym końcu, o 18.00, kiedy temperatura w sali (jak również zapach) osiągnęła niebezpieczne pułapy, głos zabrali panowie, którzy stworzyli hitową grę, którą można przejść w 5 minut (podobno, ja nie grałam) - SUPERHOT (tutaj możecie zagrać: klik). Opowiedzieli troszkę o tym jak gra powstawała i co zrobić, żeby odnieść taki sukces (nie, tak naprawdę tego nie powiedzieli - myślę, że sami nie wiedzą jak to się stało). Było bardzo sympatycznie i bardzo wesoło. Warto było zostać.

I na tym skończył się dla nas MFKiG w tym roku. Kiedy wychodziliśmy z Areny obiekt był już sprzątany. W przyszłym roku wrócimy! Bez względu na to gdzie impreza będzie się odbywała.

PS. Oczywiście grafika na samym początku wpisu pochodzi ze strony festiwalu.
Share /

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo