Wilk z Wall Street - Jordan Belfort

niedziela, 4 stycznia 2015

Jako że wydałam dzisiaj trochę pieniędzy myślę, że jestem gotowa na pisanie o Wilku z Wall Street, który przedstawia historię finansistów zgarniających kasę z jednej z najsłynniejszych i najbardziej liczących się giełd świata. Pierwsze skojarzenie po przeczytaniu kilkunastu stron - Chłopcy z ferajny Martina Scorsese, dalej widziałam też Człowieka z blizną Briana De Palmy, a trzeba pamiętać, że Wilk z Wall Street jest nieco podkolorowaną, ale jednak autobiografią...

Oto Jordan Belfort, ambitny młody człowiek, stawia swe pierwsze kroki na Wall Street. Jest końcówka lat 80., a on wie tylko, że chce być jak ci wszyscy brokerzy i maklerzy wokół niego - w centrum wydarzeń i z puchnącym kontem bankowym. W niedługim czasie marzenia się spełniają, ale, wbrew temu co może się wydawać, nie bez kosztów. Alkohol, narkotyki i prostytutki wydają się być nieodzownymi elementami każdej wielkiej kariery, a do tego jest jeszcze dom, w którym czeka żona i córeczka. Chyba trudno byłoby nie zauważyć uzależnień najbliższego człowieka, ale najwyraźniej są sytuacje, w których przymyka się na nie oczy (bo przymknięcie jednego oka to już trochę za mało) - i chyba bogactwo oraz wynikające z niego wygodne życie stanowią właśnie takie okoliczności. Potwierdza się też coś, co pewnie większość z nas czuje przez skórę - trudno dorobić się wielkiego majątku bez oszustw i przekrętów na wielką skalę… A w ślad za podejrzaną fortuną podążają służby, które w ten czy inny sposób mają chronić porządku i sprawiedliwości.

Wilk z Wall Street to zapis naprawdę szalonego życia oszusta, ale też człowieka niesamowicie inteligentnego i sprytnego (co w sumie do siebie pasuje). Czytając o tej książce w Internecie znalazłam wiele opinii, że jest wulgarna - i jest to prawda, ale w moich oczach to jej nie dyskredytuje. Nie chcę mówić, że staje się przez to bardziej prawdziwa, bo wiadomo, że jest podkręcona, żeby dobrze się sprzedawać (w końcu napisał ją Belfort - musi mieć z tego jakiś zysk), ale to działa, wydaje się, że wszystko jest tam na miejscu.

Jeszcze tylko słówko o ekranizacji. Dla mnie film był ok, mimo że twórcy pozmieniali trochę wątków. Leonardo Di Caprio zagrał świetnie, aczkolwiek chyba zaczynam rozumieć decyzję Akademii Filmowej, która nie przyznała aktorowi Oscara za tę rolę - być może dlatego, że jej członkowie nie chcieli w dodatkowy sposób nobilitować pierwowzoru granej przez Di Caprio postaci. Trochę żałuję, że Matthew McConaughey nie miał tam jakiejś większej roli, ale tę, w której został obsadzony też zagrał świetnie.

Nie rozumiem tego całego hejtu na Wilka z Wall Street. Dla mnie to dobra literatura rozrywkowa (oraz kino rozrywkowe). Jak chcę poobcować z kulturą wysoką to, wiadomo, zapalam fajeczkę, zakładam monokl i sięgam po Jamesa Joyce'a na przemian z Platonem i Thomasem Mannem. Ale czasem można też przeczytać coś z niższej półki i też się przy tym dobrze bawić.
Share /

5 komentarzy

  1. Nie widziałam ani filmu, ani nie przeczytałam jeszcze tej książki. W sumie to trochę nie moja bajka - te finanse, biznesmeni itd. Ale z ciekawości może rzucę okiem na film - lubię Leonarda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niewiele zrozumiałam z tego co autor tłumaczył w temacie akcji giełdowych, ale to jest tylko tło dla ekscesów ;)

      Usuń
  2. Czytałam, dobra książka, jestem pod wrażeniem życiorysu bohatera! Żałuję jednak, że w filmie pozmieniali kilka wątków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie za długi by wyszedł film (a i tak nie jest krótki) gdyby tak chcieli wszystko odwzorować ;)

      Usuń
  3. Ani nie czytałam ani nie oglądałam :)

    OdpowiedzUsuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo