Uwikłanie - Zygmunt Miłoszewski

niedziela, 28 lutego 2016


Głośna. Zekranizowana. Interesująca. Trochę irytująca.

Teodor Szacki, prokurator z miasta stołecznego, akurat ma dyżur kiedy w czasie weekendowej terapii w domu kultury (?) nieopodal Trasy Łazienkowskiej odkryte zostają zwłoki Henryka Telaka. Rożen wbity w oko niespecjalnie pozostawia pole do spekulacji czy to morderstwo, czy może samobójstwo, więc trzeba poszukać podejrzanych, a że we wspomnianej terapii uczestniczyły jeszcze 3 osoby i terapeuta, to nazwiska nasuwają się same. Choć sprawcą może być też ktoś przypadkowy - np. włamywacz. Przed taką zagadką staje dzielny prokurator, trzydziestopięciolatek zmęczony swoim dotychczasowym życiem, żoną, która nie chodzi wieczorami w szpilkach, chyba przeżywający kryzys wieku średniego (jakoś wcześnie). W poszukiwaniu rozwiązania pomaga mu Oleg Kuzniecow, komisarz stołecznej policji, ale to postać drugoplanowa - wszystko i tak zostaje rozwiązane w głowie Szackiego.

...i wyobraźcie sobie bat-znak na niebie...
Zagadka jest świetna - autor interesująco wykorzystał terapię ustawień Hellingera, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, a której opis brzmi jak jakieś szarlataństwo. Drugie dno intrygi też jest ciekawe, więc wszystko co najważniejsze w powieści kryminalnej w Uwikłaniu jest i to bardzo dobre. Ale wątki osobiste prokuratora mnie mierziły. To przykre, że Szacki znudził się Szacką i myśli sobie, że łączy ich tylko dziecko. Ponadto, główny bohater został przedstawiony jako siwy co prawda (ma na to dobre wytłumaczenie), ale wciąż świetnie wyglądający, zadbany mężczyzna. A jego żona? Cóż, jej trochę brakuje do świetności, bo trochę się zaniedbała. Jakby to całkowicie tłumaczyło znudzenie związkiem i zdradę przy nadarzającej się okazji. Może wyłazi ze mnie feministka, ale jako kobieta poczułam się trochę dotknięta tą implikacją.

W ogóle mam wrażenie, że kultura próbuje nam podtykać nowe, hedonistyczne wzorce zachowań. Tzn. nie zrozumcie mnie źle - nie mam nic przeciwko dążeniu do przyjemności w życiu, ale nie za wszelką cenę. Kompromisy też są potrzebne, bo nie jesteśmy na świecie sami.


No, ale robi mi się z tego rozprawa o kulturze i moralności, a przecież tekst miał być o Uwikłaniu. Główny wątek był bardzo dobry, a na poboczne pewnie część z Was nawet nie zwróciłaby uwagi, zatem uważam, że książka jest godna polecenia. Rozwiązanie przywiodło mi na myśl pewną klasyczną pozycję literatury kryminalnej, ale nie zdradzę którą, żeby nikogo przypadkiem na nic nie naprowadzić, a samo w sobie jest satysfakcjonujące. Życzę więc przyjemnej lektury.
Share /

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo