Powieść stanowiąca klasykę literatury, napisana w drugiej połowie XIX w. Oparta na wydarzeniach, które miały miejsce w życiu autora. Nie jest to jednak autobiografia.
"Wspomnienia..." to jakoby znalezione po śmierci Aleksandra Pietrowicza Gorianczykowa zapiski opowiadające o jego katorżniczym, 10-letnim zesłaniu na Syberię. Trafił na katorgę za zamordowanie żony, ale o tym dowiadujemy się ze wstępu. Sam ani razu nie wspomina powodu swojego przybycia do więzienia. Zapiski pokazują jak wyglądało więzienne życie (a może jak Dostojewski chciałby, aby wyglądało) w czasach carskiej Rosji.
Na początku myślałam, że będzie to opowieść o ciężkim życiu podobnym do tego, jakie znamy z książek o sowieckich łagrach. Z opowieści wyłania się jednak inny obraz. Większa część opowieści dotyczy pierwszego roku Aleksandra Pietrowicza na katordze, który rzeczywiście był dla niego trudny, ale bardziej ze względu na doskwierającą samotność. Aleksander Pietrowicz należał do szlachty, a ta w więzieniu przyjmowana była chłodno. Podobnie więźniowie polityczni z Polski (akcja "Wspomnień..." obejmuje czas po Powstaniu Listopadowym) zaliczani byli do szlachty, nawet jeśli pochodzenie mieli chłopskie.
Tutaj można uczynić dygresję dotyczącą Polaków w powieściach Dostojewskiego. Ogólnie znanym faktem jest, że pisarz nie darzył sympatią naszych rodaków. Tak naprawdę nie wiadomo dlaczego, być może przyczyną był fakt, że... w jego żyłach płynęła polska krew (jego ojciec pochodził z Polski), ale on zawsze czuł się Rosjaninem.
Dostojewski we "Wspomnieniach..." dosyć dokładnie opisuje uwięzienie i pracę ze społecznego punkt widzenia. Zainteresowany jest stosunkami jakie panują między więźniami oraz postawami więźniów w ogóle. Przykładowo, bardzo często wraca do motywu pieniędzy, które więźniom dawały namiastkę wolności. Wydając je, choćby na wódkę (najczęściej), przez chwilę czuli się znowu panami swojego losu, realizowali swoją, a nie czyjąś, wolę. Udowadnia również, że więźniowie chętniej wykonują swoją katorżniczą pracę jeśli widzą jej sens lub jeśli mają ustalone normy. U Dostojewskiego ludzie uwięzieni są solidarni i uczciwi (sic!), po równo dzielą się jedzeniem, a jeśli jeden drugiemu coś ukradnie, nikt nie ma mu tego za złe.
Książka niełatwa, ale też nie przesadnie skomplikowana. Może nie dla wszystkich odpowiednia jako lektura do poduszki, ale na pewno warta tego, żeby się z nią zapoznać. W miarę chęci i możliwości, nie namawiam.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz