literatura amerykańska
sfilmowano
thriller
thriller medyczny
USA
Żyjemy w czasach, w których wymyśla się pigułki na wszystko. Z jednej strony to zdumiewające i często napawa optymizmem, że coraz mniej procesów zachodzących w ludzkim organizmie jest zagadką. Z drugiej strony jednak, czy to, co ma nas leczyć nie stanie się jeszcze większą trucizną i przyczyną naszej zguby?
Robin Cook tym razem pyta w swojej książce jak daleko można się posunąć, jakie jest dopuszczalne ryzyko, w służbie ludzkości, która coraz częściej wspomaga się antydepresantami. Robi to w niezwykle zgrabny sposób łącząc historię "czarownic" z Salem z supernowoczesnym laboratorium, w którym trwają prace nad nowym lekiem mającym leczyć depresję. W jaki sposób można te dwie rzeczy połączyć?
Kimberley Stewart, potomkini Elizabeth Stewart - kobiety powieszonej w 1692 r. za pakt z nieczystymi siłami i czary, pod wpływem nowego partnera, dra biochemii, Edwarda Armstronga, zaczyna interesować się losem swojej antenatki. Przeszukuje rodową posiadłość, żeby znaleźć dokumenty, które wyjaśnią co naprawdę posłużyło w procesie o czary jako dowód winy oraz dlaczego Elizabeth nie pojawia się w historycznych opracowaniach. Edward natomiast wysuwa przypuszczenie, że przyczyną "opętań" był grzyb rozwijający się na ziarnach żyta wykorzystywanych do pieczenia chleba. Po znalezieniu przetrwalników rozpoczyna badania nad halucynogennością substancji w nich zawartej, a te prowadzą do kolejnych - nad jej właściwościami leczniczymi. Żeby przyspieszyć uzyskanie wyników Armstrong i jego zespół badawczy postanawiają przetestować działanie leku na sobie.
Thriller medyczny, który nie jest przesycony niezrozumiałą terminologią. Pojawiają się nazwy niewiele mówiące zwykłemu śmiertelnikowi, ale autor stara się je wytłumaczyć w miarę prosty sposób. Poza tym może nawet ciekawszy jest wątek poszukiwań prowadzonych przez Kim, ponieważ odwołania do tragedii kobiet z Salem wciąż budzą grozę. Tak samo jak współcześnie budzi grozę (we mnie) skala problemu jakim jest powszechność przyjmowania leków blokujących wychwyt zwrotny serotoniny (leki typu prozac) i jak może to wpłynąć na osobowość leczonego. "Dopuszczalne ryzyko" przejaskrawia możliwe skutki, żeby być jeszcze bardziej wstrząsającym thrillerem - przez co staje się jeszcze bardziej fantastyczny i nieprawdopodobny. Ale warto się nad tą sprawą zastanowić.
Share /
Żyjemy w czasach, w których wymyśla się pigułki na wszystko. Z jednej strony to zdumiewające i często napawa optymizmem, że coraz mniej procesów zachodzących w ludzkim organizmie jest zagadką. Z drugiej strony jednak, czy to, co ma nas leczyć nie stanie się jeszcze większą trucizną i przyczyną naszej zguby?
Robin Cook tym razem pyta w swojej książce jak daleko można się posunąć, jakie jest dopuszczalne ryzyko, w służbie ludzkości, która coraz częściej wspomaga się antydepresantami. Robi to w niezwykle zgrabny sposób łącząc historię "czarownic" z Salem z supernowoczesnym laboratorium, w którym trwają prace nad nowym lekiem mającym leczyć depresję. W jaki sposób można te dwie rzeczy połączyć?
Kimberley Stewart, potomkini Elizabeth Stewart - kobiety powieszonej w 1692 r. za pakt z nieczystymi siłami i czary, pod wpływem nowego partnera, dra biochemii, Edwarda Armstronga, zaczyna interesować się losem swojej antenatki. Przeszukuje rodową posiadłość, żeby znaleźć dokumenty, które wyjaśnią co naprawdę posłużyło w procesie o czary jako dowód winy oraz dlaczego Elizabeth nie pojawia się w historycznych opracowaniach. Edward natomiast wysuwa przypuszczenie, że przyczyną "opętań" był grzyb rozwijający się na ziarnach żyta wykorzystywanych do pieczenia chleba. Po znalezieniu przetrwalników rozpoczyna badania nad halucynogennością substancji w nich zawartej, a te prowadzą do kolejnych - nad jej właściwościami leczniczymi. Żeby przyspieszyć uzyskanie wyników Armstrong i jego zespół badawczy postanawiają przetestować działanie leku na sobie.
Thriller medyczny, który nie jest przesycony niezrozumiałą terminologią. Pojawiają się nazwy niewiele mówiące zwykłemu śmiertelnikowi, ale autor stara się je wytłumaczyć w miarę prosty sposób. Poza tym może nawet ciekawszy jest wątek poszukiwań prowadzonych przez Kim, ponieważ odwołania do tragedii kobiet z Salem wciąż budzą grozę. Tak samo jak współcześnie budzi grozę (we mnie) skala problemu jakim jest powszechność przyjmowania leków blokujących wychwyt zwrotny serotoniny (leki typu prozac) i jak może to wpłynąć na osobowość leczonego. "Dopuszczalne ryzyko" przejaskrawia możliwe skutki, żeby być jeszcze bardziej wstrząsającym thrillerem - przez co staje się jeszcze bardziej fantastyczny i nieprawdopodobny. Ale warto się nad tą sprawą zastanowić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz