Właśnie się zorientowałam jak dawno nic tu nie pisałam (cóż za rym). Chociaż, może tydzień to nie aż tak długo. W każdym razie dopadły mnie zajęcia na uczelni na spółkę z jesienną chandrą (melancholią? depresją?). "Państwo Tamickie" jest całkiem dobrym lekarstwem na spadek nastroju, ale, wiadomo, wszystko, co dobre, szybko się kończy.
To książka (e-book) o pewnym młodym małżeństwie z Poznania, które swoją wspólną drogę zaczynało u schyłku lat 80-tych, tuż przed dumnym wkroczeniem Polski w kapitalizm. Towarzyszymy Joannie i Maciejowi Tamickim w ich codziennym życiu i codziennych problemach - od odebrania kluczy do nowego mieszkania i urządzania się w nim, przez dwa porody, perypetie z małymi dziećmi i pracą, aż do małżeńskiego kryzysu. Przy okazji możemy też poznać wycinki z życia ludzi (lub zwierząt), z którymi w jakiś sposób Tamiccy się zetknęli. To po prostu powieść na wskroś obyczajowa.
Największa zaleta "Państwa Tamickiego"? Lekkość stylu i humor. Okazało się, że nie tylko ja miałam problem z sąsiadem z góry, którego zachowanie - ciągłe stukanie, wiercenie i piłowanie - sugerowało budowanie samolotu w domu. Ja swojego podejrzewałam o to, że jest stolarzem-hobbystą i produkuje trumny.
Ogólnie styl wypowiedzi przywodził mi na myśl książki Joanny Chmielewskiej. Niektórych mogłoby to zniechęcić, mnie się podobało. Natomiast bolały mnie literówki - szczególnie liczne na początku - oraz brak strony tytułowej. Potem zobaczyłam w jakiejś księgarni internetowej, że "Państwo Tamickie" ma normalny projekt graficzny okładki, a ja najwyraźniej otrzymałam wersję "promo only" ;)
Moim zdaniem ta pozycja zasługuje na pozytywną ocenę. Żałuję wręcz, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem jej, ale nie posiadam czytnika, a targanie ze sobą stacjonarnego komputera z miejsca na miejsce raczej nie wchodzi w grę.
Dziękuję autorce za egzemplarz "recenzencki" ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś jak Chmielewska? Warto zaryzykować:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale tylko w kwestii stylu - fabularnie inaczej ;)
OdpowiedzUsuń