Teksty są cztery, wszystkie łączy osoba pierwszoosobowego narratora, a w trzech z nich występuje C. Auguste Dupin – co prawda nie zawodowy detektyw, ale człowiek o niezwykle przenikliwym umyśle, który rozwiąże każdą zagadkę dopasowując do siebie elementy na pozór zupełnie nie zgadzające się ze sobą. Można pozazdrościć paryżanom, że w połowie XIX w. mieli w swoim mieście taką osobistość, z której pomocy zaczęła korzystać policja. A wszystko zaczęło się od rozwiązania zagadki zabójstwa przy Rue Morgue (pierwsze opowiadanie w zbiorze). Brytyjczyk Holmes i Belg Poirot pojawili się na scenie nieco później i choć chyba obydwaj przyćmili swoimi gwiazdami blask pana Dupina, to jednak on był pierwszy.
Pewnie gdybym czytała te opowiadania 100 lat temu, to robiłyby na mnie niesamowite wrażenie, gryzłabym palce, obgryzała paznokcie i co tam się jeszcze robi kiedy człowiek się stresuje. Ale teraz, w XXI wieku, trochę mnie te teksty zmęczyły. Trochę były przegadane. Tzn. ok, ja wiem, że autor chciał wyjaśnić czytelnikowi drogę rozumowania Dupina i pokazać jak doszedł on do rozwiązania zagadki. Nie zmienia to jednak faktu, że ciężko było cały czas utrzymać uwagę na takim samym, dość wysokim poziomie. Ciężko było nic nie uronić z tego co Dupin miał do powiedzenia. A właściwie z tego składają się opowiadania – coś się dzieje, dostarczane są nam jakieś fakty z tym związane, a potem dostajemy wyjaśnienie. Sytuacja nie jest dynamiczna.
Ale, jak już pisałam, Poe pisał swoje utwory w połowie XIX w., był właściwie pionierem kryminałów, więc wiele można mu wybaczyć. Tym bardziej, że naprawdę nieźle poradził sobie z konstrukcją fabuł – nawet jeżeli były pewne niedociągnięcia (naciągnięcia?). A najbardziej podobało mi się ostatnie opowiadanie, „Złoty Żuk”, w którym akurat nie wystąpił Dupin, a inny przyjaciel narratora, i w którym to chodziło o rozszyfrowanie pewnej wiadomości. To naprawdę dało radę.
Podsumowując, było nieźle, ale współczesność przyzwyczaiła mnie do większej dynamiki zdarzeń. Choć, być może, gdyby nie Poe, literatura kryminalna i sensacyjna rozwijałaby się w zupełnie inny kierunku. Może lepszym, a może wręcz przeciwnie.
PS. A tutaj utwór nawiązujący do tytułowego opowiadania:
Kiedyś przepadałam za Poem. Nie wiem, jak odebrałabym go dzisiaj. Oglądałam hammerfilmy na podstawie jego opowiadań, moje ulubione opisywało dziwny przypadek pana Waldemara... Morderstwo czytałam tak dawno, a nadal pamiętam zakończenie:)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznać jeszcze tych dzieł Poego, ale nie wykluczam, że w najbliższym czasie przyjdzie mi spotkać się z tym pisarzem :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Opowieści niesamowite" i na pewno na tym się moja historia z panem Poe nie skończy :D
OdpowiedzUsuń@Agata Adelajda: Ja pamiętam niektóre zakończenia książek Agathy Christie. Możliwe, że zakończenie "Zabójstwa..." też będę pamiętać, bo było dosyć dziwaczne ;)
OdpowiedzUsuń@Tirindeth: Przeczytałam tę książeczkę, bo tylko ona zmieściła mi się do małej torebki kiedy jechałam na wieczór panieński koleżanki ;) Ale nie wiem czy mam ochotę na coś jeszcze autorstwa Poego. Chyba nie w najbliższym czasie.
@Sheti: Tytuł brzmi dosyć intrygująco :>
Wielbię tego autora bezkrytycznie :-)
OdpowiedzUsuńJa sobie od czasu do czasu czytam opowiadania Poego, bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
@Scarlett: A polecasz szczególnie coś jego autorstwa?
OdpowiedzUsuń@Polaris: Może ja też kiedyś zacznę ;)