Ręczna robota - Ryszard Ćwirlej (audiobook)

środa, 9 października 2013

Czyta: Leszek Filipowicz
Długość: 13 h 14 min

Ryszard Ćwirlej był mi dotąd nieznanym autorem powieści kryminalnych, całe szczęście więc, że dane mi było posłuchać Ręcznej roboty. Naprawdę było warto.

Akcja toczy się w połowie lat 80. w Poznaniu (i częściowo w Katowicach). Milicjanci, Fred Marcinkowski, Mirek Brodziak i Teofil Olkiewicz, muszą zająć się sprawą morderstwa kolejarza, którego znaleziono w pociągu relacji Berlin-Poznań - charakterystyczną cechą (!) zwłok są odcięte dłonie. Ale to tylko wstęp do innych zdarzeń, których nie mogło zabraknąć w kryminale osadzonym w czasach PRL-u. Zresztą o owych czasach też całkiem sporo się dowiadujemy dzięki licznym dygresjom w postaci przemyśleń mniej lub bardziej głównych bohaterów. Niejednokrotnie wybuchałam śmiechem słuchając jak ludzie sobie radzili. Oczywiście wiem, że czasy były trudne (choć urodziłam się u schyłku lat 80.), ale przecież to nie znaczy, że teraz nie należy się z nich śmiać. Musielibyśmy chyba zakazać puszczania wszystkich komedii Barei.

No ale oddryfowałam od tematu. Audiobooka słuchało mi się świetnie chyba głównie dzięki lektorowi. Leszek Filipowicz zmieniał głos w zależności od postaci, więc nie było problemu z odróżnianiem ich od siebie, panie mówiły odpowiednio wyższymi głosami, a wtedy kiedy było trzeba słychać było w ich głosach nawet taką stereotypową PRL-owską woźną.

Niestety z audiobookami jest tak (a przynajmniej ja tak mam), że ciężko jest poświęcić im całą uwagę. O ile przy książkach obyczajowych nie ma to aż takiego znaczenia, o tyle przy kryminale uronienie czegoś może mieć wpływ na ogarnięcie akcji. Być może nie wszyscy główkują i starają się odgadnąć mordercę, ale w którymś momencie może się okazać, że nie wiemy skąd się wzięli niektórzy bohaterowie. No cóż, tak to już jest jak się jednocześnie słucha książki i robi obiad z przepisu.

Wiecie, może ta książka nie była specjalnie odkrywcza, może nawet były tam jakieś luki fabularne… Ale lektor zrekompensował mi wszystkie braki. Być może gdybym Ręczną robotę czytała w sposób tradycyjny moja ocena byłaby niższa, ale audiobooka naprawdę polecam.
Share /

3 komentarze

  1. Ja też czasem tak dryfuje myślami przy audiobookach :) Ale potem wracam do tego fragmentu, który gdzieś mi umknął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdzieś mi ę zjadło, przy dryfuję :)

      Usuń
    2. Mnie się nie chce wracać ;) A już szczególnie jak mam ręce upaprane mąką albo mięsem lub cebulą ;)

      Usuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo