Autopsja - Tess Gerritsen

środa, 16 lutego 2011


Jakiś czas temu, przy okazji "Klubu Mefista", wspominałam, że mam do przeczytania jeszcze jedną książkę Tess Gerritsen. Oto ona.

Zaczyna się na zielonej granicy Meksyku i Stanów Zjednoczonych. To tędy mężczyźni prowadzą 6 kobiet pochodzących ze wschodniej Europy ku ich nowemu przeznaczeniu. Do tej pory wierzyły, że tym przeznaczeniem będzie uczciwa praca i godne życie - lepsze niż to, na które mogły liczyć w miejscach dotychczasowego zamieszkania. Po przekroczeniu granicy wszystko się zmienia.

Doktor Maura Isles, lekarz sądowy, przeprowadza rutynową sekcję zwłok, którą następnie opisuje w swoim gabinecie. Zapomina, po której stronie zmarła miała tatuaż, więc schodzi do kostnicy, żeby to sprawdzić. Już ma zamiar wyjść z chłodni kiedy słyszy jakiś szelest. Okazuje się, że jedne ze zwłok wcale nie są takie martwe na jakie wyglądają.

Detektyw Jane Rizzoli jest w dziewiątym miesiącu ciąży i lada chwila ma urodzić. Bierze jeszcze udział w procesie, w którym zeznaje jako świadek, a tuż potem trafia do szpitala, bo odeszły jej wody. Okazuje się, że znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie, gdyż staje się zakładniczką zdesperowanej kobiety.

Co łączy te trzy wątki? Bardzo wiele. Ale tego nie zdradzę, żeby nie popsuć przyjemności osobom, które sięgną po tę książkę. Bardzo przyjemna sensacja traktująca o ważnym problemie nękającym najlepiej rozwinięte kraje świata.

Nie rozumiem tylko dlaczego książki Tess Gerritsen nazywane są thrillerami medycznymi. Owszem, jedną z głównych bohaterek jest patolog, ale tak naprawdę wszystko rozgrywa się w terenie i nie ma związku ze szpitalami jako takimi. Jedynym zwróceniem się w kierunku medycyny są wykonywane autopsje, ale to chyba jeszcze nie powód, żeby książkę nazywać thrillerem medycznym. No i nie zgodzę się z tym co zostało napisane na okładce - że autorka zajmuje pierwsze miejsce wśród pisarzy wspomnianego gatunku, przed Robinem Cookiem. Jeszcze trochę jej brakuje.

Niemniej "Autopsję" polecam, bo jest ciekawa.

Share /

3 komentarze

  1. Ja natomiast wolę powieści Tess Gerritsen. Czytałam Cooka dość dawno, ale sporo i mam swoje ulubione książki tego autora. Ale nie wszystkie mi się podobały. Tess czytam wszystko - niezmiennie jestem wielką fanką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro polecasz, to chętnie ją przeczytam :).

    OdpowiedzUsuń
  3. @beatrix73: Nie przeczę, że Tess Gerritsen pisze dobrze :) Może po prostu powinnam przeczytać więcej jej książek, żeby ją bardziej docenić ;)

    @Maya: Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)

    OdpowiedzUsuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo