Wybuchające beczki - Krzysztof Gonciarz

niedziela, 7 sierpnia 2011


Jestem tak bardzo obca branży growej i tak bardzo nikogo nie obejdzie to, co sądzę, że mogę napisać właściwie wszystko.

Nie nazywam siebie graczem (graczką?), ale to nie znaczy, że gier wideo w ogóle nie tykam i absolutnie nic o nich nie wiem. Myślę, że w porównaniu do przeciętnej Polki (wybaczcie to stereotypowe podejście do tematu) zebrałam już całkiem niezłe doświadczenie w tej materii. Tyle gwoli wyjaśnienia / wstępu.

Krzysztof Gonciarz wziął się za bary z tematem raczej mało popularnym w Polsce i raczej kojarzonym z pryszczatymi nastolatkami. Szef tvgry.pl postanowił namówić graczy do "znania się na grach". Rozłożył gry na czynniki i odniósł się do nich na różnych polach - czy to treści, czy to rozgrywki. A do zobrazowania tego, o czym mówi, wykorzystał przykłady gier wydanych w ostatnich latach na różnych platformach (PS3, X360, PC, handheldy, androidy...). Muszę przyznać, że cel był szczytny, a i wykonanie nienajgorsze, ale...

No właśnie. Przede wszystkim nie wiem do kogo książka jest skierowana. Wydaje mi się, że osoby, do których Gonciarz apeluje, żeby znały się na grach, już się na nich znają... A osoby, które gier nie znają- raczej po tę pozycję nie sięgną, bo może być mało zrozumiała. Okropnie denerwował mnie belferski styl wypowiedzi, który nierzadko stosował autor. Nie wątpię, że facet zna się na tym, o czym mówi, ale nie mogę zdzierżyć nauczycielskiego czy podręcznikowego tonu u kogoś, kto jest ode mnie 3 lata starszy. Również jako problem widzę brak wyraźnego uporządkowania informacji w poszczególnych rozdziałach. Często zdarzało mi się dotrzeć do końca i zastanawiać się "co właściwie autor miał na myśli".

Mam jeszcze dwa zastrzeżenia, ale nie dotyczą one samej treści. W tym wydaniu jest mnóstwo literówek. Mam nadzieję, że jeśli nastąpi dodruk, błędy zostaną poprawione. No i okładka. Normalnie o tym nie piszę, ale tym razem nie mogę się powstrzymać. Uważam, że projektantka powinna odpowiedzieć za to, co zrobiła.

Jednak mimo tych wyraźnych (dla mnie) niedogodności i niedociągnięć "Wybuchające beczki" czyta się dobrze. Autor dobrze posługuje się polszczyzną, a zarzucanie mu, że w tekście jest zbyt wiele makaronizmów uważam za bezzasadne. Owszem, sporo jest anglojęzycznych terminów, ale wszystkie zostały bardzo jasno wytłumaczone.

Daleka jestem od stwierdzenia, że gry są rozrywką dla bezmózgiego odbiorcy, który w życiu ślepo naśladuje to, czego nauczył się w grze. Uważam, że ta elektroniczna rozrywka nieodwracalnie stała się częścią szeroko rozumianej kultury i nie pozostaje nam nic innego jak to zaakceptować. Ale mam wrażenie, że Gonciarz nieco przesadził w drugą stronę - choć, być może, jest na dobrej drodze. Do czego? To pozostawię w sferze domysłów - z książki też nie dowiedziałam się dlaczego właściwie "znajcie się na grach".

Share /

4 komentarze

  1. Dobry tekst. :]

    Swoją drogą, mam nadzieję, że pisałaś go na tle półek z książkami. Inaczej uznam, że nawet go nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę na tle półek z książkami, a trochę na tle bałaganu ;) Żeby było po równo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój brat, od dawna jej szuka. (to s.t.u.d.e.n.t. :P) Jakoś nigdzie nie mógł jej znaleźć. Przyznaj się, skąd ją wytrzasnęłaś?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. @Maruda007: Książka nie jest dostępna w stacjonarnych księgarniach, można ją zamówić przez Sieć. Tutaj link: http://wybuchajacebeczki.pl/ do strony książki i tam jest wszystko ładnie napisane :) A wytrzasnęłam ją od mojego chłopaka ;)

    OdpowiedzUsuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo