I znowu, znowu Bruce Dickinson: "Our brave new world | In a brave new world...". Oj, słuchało się, słuchało (i dalej się słucha, ale trochę rzadziej)... Ale przecież ja nie o tym.
Kto jest szczęśliwszy: człowiek w pełni świadomy pułapek konsumpcjonizmu i zdający sobie sprawę z zalet i wad świata, czy też człowiek, który tak bardzo jest przekonany o doskonałości cywilizacji, że ta faktycznie przestaje mieć jakiekolwiek wady? Można by właściwie filozoficznie zapytać: "czym jest szczęście?".
Huxley w "Nowym wspaniałym świecie" przedstawia nam wizję społeczeństwa przyszłości. Dla niektórych może być to wizja przerażająca, a dla innych... całkiem współczesna. Obywatele Republiki Świata od sztucznie powstałego embrionu są odpowiednio warunkowani do życia zgodnego z kastą, do której należą, oraz do życia "na odpowiednim poziomie konsumpcji" (to nie jest cytat, to moje przemyślenie ;) ). A do kogo się zwracają niczym katolicy do Boga? Do Pana Naszego Forda. Tak, tego od Forda T. Najwyraźniej u podstawy nowej wspaniałej cywilizacji legła fordowska taśma produkcyjna.
Ale właściwie nie tyle fabuła, co stworzony model społeczeństwa wydał mi się ciekawy. Zachowane zostały kasty (czy też klasy), bo m.in. eksperyment cypryjski pokazał, że to rozwiązanie jest znacznie lepsze, gwarantuje większą stabilność, niż w modelu "wszyscy są równi". Huxley chyba chciał skłonić swych czytelników - w latach 30. XX w. - do rozważenia kwestii dokąd może zawieść cywilizację rozbuchany kapitalizm wraz z przemysłem. I możliwe, że ów cel zrealizował, bo, mimo pewnych anachronizmów, wydźwięk całości jak najbardziej daje się odczytywać współcześnie. Tylko nie robi już takiego wrażenia (albo tylko na mnie nie robi) jak kiedyś, bo przynajmniej część opisywanego świata mniej lub bardziej stała się faktem. Kiedy już zdamy sobie z tego sprawę - to dopiero może być zaskoczenie.
Lepiej być nieświadomym, ale nieszczęśliwym, czy świadomym, lecz borykającym się z trudami życia? Odpowiedź, szczególnie po lekturze "Nowego wspaniałego świata", nie jest oczywista.
Polecam tę książkę, bo z niej na pewno dowiecie się więcej niż z tego, co napisałam powyżej.
PS. Pewnie jest to strasznie stare, ale znalazłam szukając jakichś informacji na temat "Nowego..." - ile książek udało Wam się przeczytać z tych list (swoje wyniki umieściłam w nawiasach):
- Le Monde (9)
- BBC (21)
- Wirtualna Polska (23)?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Le Monde 14, BBC 27, WP 35^^
OdpowiedzUsuńI nie liczyłam Boskiej Komedii, gdzie nie doczytałam Raju.
Za to Narnia w liście BBC pojawia się dwukrotnie, więc - jak to liczyć?
A Huxley'a nie czytałam, choć jest na listach do przeczytania :)
Nie czytałam Narnii, więc nawet nie zwróciłam na to uwagi :) No i najwyraźniej trochę muszę nadgonić, żeby zdążyć przed śmiercią przeczytać te wszystkie "kultowe" książki ;) Do Huxleya będę musiała jeszcze wrócić, żeby lepiej ogarnąć co autor miał na myśli.
OdpowiedzUsuńWizjoner jeden, ten Huxley.
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał...
OdpowiedzUsuńCiekawa wizja przyszłości, lecz czy na pewno? Kasty w trochę innym znaczeniu obowiązują np. wsród Hindusów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie słyszałam o tej książce - wstyd. Ale teraz nadrobię zaległości, jeśli będzie okazja pożyczyć gdzieś tę powieść :)
OdpowiedzUsuń@Ichigol: Na pewno ciekawa, czy na pewno przyszłości?
OdpowiedzUsuń@Tirindeth: Ja o niej usłyszałam dopiero jak ją dostałam - wtedy się okazało, że "powinno się ją przeczytać, podobnie jak 'Rok 1984' ", bo to o podobnej tematyce antyutopijnej ;)