Lekcje francuskiego - Ellen Sussman

niedziela, 12 października 2014

W tym roku urlop, a jednocześnie podróż poślubną, spędzaliśmy z Mężem w Paryżu. Na telefonie umieściłam odpowiednią dawkę francuskiej muzyki, a na Kindle'u już od jakiegoś czasu czekała książka, której akcja toczy się w stolicy stolic. Zwykle nie przygotowuję się w taki sposób do wyjazdów, ale przyznacie, że to były wyjątkowe okoliczności.

Lekcje francuskiego to trzy historie trójki Amerykanów, którzy z różnych powodów znaleźli się w Paryżu plus historia korepetytorów języka francuskiego, z którymi ci pierwsi spędzają czas. I tak dowiadujemy się dlaczego Josie, nauczycielka francuskiego ze Stanów, przyjechała do tego romantycznego miasta sama, dlaczego mieszkająca tutaj od roku Riley, pomimo posiadania rodziny, czuje się samotna oraz jak wygląda życie Jeremy'ego, męża gwiazdy filmowej. Jednocześnie autorka ujawnia nam jak skomplikowane relacje łączą trójkę korepetytorów - Nico, Philippe'a i Chantal. Choć relacje te może wcale nie są zagmatwane, tylko ludzie się odrobinę w nich pogubili.

Mnie najbardziej przypadła do gustu pierwsza opowieść - o Josie. Wydała mi się najsmutniejsza, najbardziej tragiczna i, hm, może najbardziej odpowiednia dla miejsca, w którym się znajdowałam razem z bohaterami. I nie chodzi tutaj o schadenfreude tylko raczej o mój ukryty sentymentalizm. W ogóle całość jest trochę sentymentalna, trochę frywolna, być może właśnie taka, jak często wyobrażamy sobie Paryż - lekkie jedzenie, sporo wina, nieco seksu. Dlatego dobrze się to czyta, szczególnie na urlopie we Francji, bo tak poza tym to nie wiem czy książka nie okazałaby się zbyt mdła.

Próbując sobie przypomnieć swoje odczucia bezpośrednio po przeczytaniu Lekcji francuskiego (skończyłam czytać ponad miesiąc temu) zajrzałam do opinii w sieci. Zdania są podzielone aczkolwiek oscylują raczej w środku skali. Moje odczucia są takie, że mogłabym tę powieść przeczytać jeszcze raz, ale mam wrażenie, że miesiąc temu miałam więcej uwag krytycznych, których za nic nie mogę sobie przypomnieć. Nie wiem jak to świadczy o mojej rzetelności, ale przyznacie, że przynajmniej staram się być prawdomówna ;) No i to jest kolejna nauczka, że powinnam robić więcej notatek w czasie lektury.

A na koniec francuska muzyka na niedzielę:


Share /

4 komentarze

  1. Już od dawna "czaję się" na tę książkę. Poza tym, uwielbiam zamieszczoną przez Ciebie piosenkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że jest to takie typowe lekkie czytadło - a takie książki dość często zdarza mi się czytać! Jeśli będę miała okazję, to po prezentowany tytuł z pewnością sięgnę...

    Zapraszam do mnie: http://kulturka-maialis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Twitter

Instagram

Wyświetl ten post na Instagramie.

Co tu się...? #mrok #gusła #dziady

Post udostępniony przez Dorota (@schizma9)

© Kawałek Cienia
designed by templatesZoo