
Opowieść o miłości, pożądaniu, śmierci i samotności. Opowieść o życiu w XX-wiecznej Malezji.
Historia rozpoczyna się w 1916 r. na Cejlonie, gdzie rodzi się Parwati - córka wieśniaka. Wróżbita oznajmia, że jej przeznaczeniem jest małżeństwo z człowiekiem posiadającym wielkie bogactwo. 16 lat później, dzięki fortelowi zastosowanemu przez ojca Parwati, dziewczyna wyjeżdża do Malezji, aby wyjść za niezmiernie bogatego wdowca. Śledzimy losy Parwati aż do jej śmierci w 2008 r. Widzimy jak zabiega o uczucia męża, pasierbicy, jak pobłaża swojemu synowi, wreszcie jak przeżywa prawdziwą namiętność w ramionach japońskiego generała. Bardzo długo jej towarzyszką i podporą jest Maja, kucharka, która pozostaje jakby na granicy realnego życia i świata duchowego. W tle rozgrywa się prawdziwa historia tamtego regionu świata.
Powieść jest napisana sprawnie, ale autorka nie uniknęła nieścisłości fabularnych. To trochę jak z błędami filmowymi - w jednym ujęciu coś jest, a w następnym znika. Tutaj jest podobnie. Poza tym ja nie polubiłam głównej bohaterki. Uważam, że Parwati zasługuje co najwyżej na litość, z pewnością nie na uznanie. Nie było w niej żadnej woli walki, tylko ślepe poddanie mężowi, synowi, sytuacji... Z godnością znosiła swój los robiąc to w imię wyższych wartości. Była dobrą kobietą, ale zbyt nijaką jak na bohaterkę literacką.
Przesadą jest porównywanie "Japońskiej parasolki" do "Wyznań gejszy". Zupełnie inny styl, inny klimat. Ciekawy ze względu na egzotykę miejsca, ale opowieść uniwersalna.