
Wydaje mi się, że druga część tytułu tego zbioru w zupełności oddaje wszystko co można byłoby tutaj zamieścić słowem wstępu.
Są to trzy niedługie opowiadania o różnych postaciach szaleństwa. W "Płaszczyznach" poznajemy lekarza, który przyjeżdża do prowincjonalnej miejscowości na zastępstwo. Już przy wjeździe do miasteczka coś zaczyna go niepokoić, coś się nie zgadza. Z każdym dniem jest coraz gorzej aż kończy się tragicznie. Drugie opowiadanie, tytułowy "Szczegół", jest o miejscowym wariacie (wiem, że to określenie jest niepoprawne politycznie) - rzecz dzieje się w tym samym miasteczku co wcześniejsza opowieść - który tropi mordercę. Morderca ten jest niesamowicie sprytny, ale wygląda na to, że don Baltasar jest sprytniejszy. Ostatnie, trzecie, opowiadanie - "Usta" - to, napisana bez kropek i wielkich liter, relacja człowieka, który uzmysłowił sobie, że w środku ma kości. Wbrew pozorom to bardzo ważkie odkrycie, które będzie miało moc konsekwencji.
José Carlos Somoza świetnie operuje słowem, a to pozwala mu na żarty w momentach, opowiadaniach, które wydają się do tego mało nadawać. Dzięki temu szaleństwo staje się u niego dosyć absurdalne. Może najmniej działa to w pierwszej historii o iście carrollowskim klimacie z niewielką domieszką Zafóna.
"Szczegół. Trzy krótkie powieści" to książka, po którą nigdy bym nie sięgnęła gdyby nie to, że była dosyć mocno przeceniona w jednej z księgarń. Nie żałuję zetknięcia z twórczością Somozy.